List pasterski Arcybiskupa J. Bilczewskiego do kapłanów i wiernych, LWÓW 1919, drukarnia katolicka Józefa Chęcińskiego, s. 48, wym. 11 x 18,5, oprawa broszurowa wydawnicza, zabrudzenia okładki, lekkie naderwanie rogu. Do książeczki dołączone 'Wezwanie do nabożeństw pokutnych" arcybiskupa Józefa Bilczewskiego, we Lwowie, dnia 30 września 1918, wym. 23,5 x 30.
W styczniu 1910 r. metropolita lwowski abp Józef Bilczewski (1860-1923) skierował do kapłanów i wiernych list pasterski pod bardzo wymownym tytułem „Życie Święte, Święta Śmierć."
Już na początku swojego listu abp Bilczewski - profesor teologii Uniwersytetu Lwowskiego - podkreślił: „Jeśli Bóg nie jest naszą przyszłością, to w ogóle nie mamy przyszłości; jeśli życiem naszem nie wpadniemy w życie Boże, to wpadniemy w śmierć”. Następnie metropolita lwowski przypomniał znaczenie sakramentów świętych w życiu człowieka. To one stanowią drogę prowadzącą do zbawienia. „...Najwięcej jednak łaski do podtrzymania i wzmożenia w nas życia Bożego otrzymujemy przez sakramenta święte, zwłaszcza przez Najświętszy Sakrament, który jest duchowym spichrzem chrześcijanina, zbrojownią jego i skarbcem niewyczerpanym na wydatki wojenne w codziennem zmaganiu się z nieprzyjaciółmi zbawienia. Przez Komunię eucharystyczną człowiek staje się silny samym Bogiem; w niej dwa życia, ludzkie i Boże, zlewają się poniekąd w jedno życie...”.
„Czem jest śmierć? Czem być powinna?” - pyta w drugiej części swojego listu metropolita lwowski. I odpowiada: „...Każdy dzień życia, oddany w miłości na chwałę Boga, jest jakby mszą cichą. Śmierć zaś, podjęta w duchu pokuty, z całem poddaniem się woli Bożej, z uczuciem zadośćuczynienia nią sprawiedliwości, świętości Bożej - jest i powinna być wielką uroczystą sumą. Suma ta, jak pięknie powiedziano, ma swój Introit, swoje Confiteor, swoje Kyrie elejson z modlitwami pokutnemi. Ma swoje Gloria - uwielbienie, dziękczynienie za wszystkie łaski życia... Całkiem rzecz naturalna, że jak podczas owej pierwszej wielkiej Sumy na Kalwarii słońce się zaćmiło dokoła Bożej ofiary, tak i dokoła ofiary z życia ludzkiego pada mrok, żałoba. Ale jak tam, tak i tutaj ciemności wnet pierzchają, bo rozprasza je Boże słońce wiary, rzucające już pierwsze swoje promienie na czoło zmarłego - z poza mroków Wielkiego Piątku wychyla się radosna niedziela Zmartwychwstania...”