olej, płótno naklejone na sklejkę, 46,5 × 39 cm
Pochodzenie:
– kolekcja malarza Jerzego Herbsta (1907–1975), Warszawa
– kolekcja rodziny Jerzego Herbsta, Warszawa
– kolekcja prywatna, Warszawa
Wystawiany i reprodukowany:
– „W kręgu pruszkowiaków. Bolesław Cybis i przyjaciele” , wystawa 5.08–22.08 2024, Desa Unicum, Warszawa [katalog wystawy], Warszawa 2024, s. 166-167
„Jeremi Kubicki szedł wielkimi krokami. Każdy, kto śledził błyskawiczny rozwój jego talentu, musiał podziwiać prostotę, z jaką ten młody chłopiec szedł na podbój świata. Tak jest na podbój świata. Jeremi Kubicki nie był artystą z zaścianka. Nie był prowincjonalną wielkością. [...] Przejaw talentu był niewątpliwy. Iskra Boża z nich promieniała, zdobywając i przykuwając każdego od pierwszego spojrzenia”. Piotr Sarzyński, Maja Wolny, „Kronika śmierci przedwczesnych”, Warszawa 2000, str. 69
Jeremi wypracował unikatową, niepowtarzalną stylistykę malarską: „Rodzaj (malarstwa) Kubickiego powstał w momencie wielkiego głodu piękna, które by zawierało w sobie jednocześnie kolor, temat, dowcip i wyraźną formę. Kubicki odpowiedział na powstałą potrzebę. Tym się tłumaczy niezwykłe powodzenie, jakim się cieszył. (…) Niepodobna w niewielu zdaniach zamknąć bogactwa jego osobowości, na którą składały się wysoki artyzm malarstwa, prostota pojmowania rzeczy i komunikowania bliźniemu w najinteligentniejszy sposób swych pojęć, orzeczeń i sądów, dowcipny, całkiem niepowszedni sarkazm, a przede wszystkiem despotyczna oryginalność w postępowaniu i tworzeniu (…) – tak pisał Pruszkowski o Jeremim po samobójczej śmierci artysty w 1938 roku. – Kubicki sprostał wyzwaniom, jakie stawiali sobie neorealiści okresu międzywojennego, w jedyny w swoim rodzaju sposób, stając się artystą” (Pruszkowski, Rozważania plastyczne. Ś.p. Jeremi Kubicki, „Gazeta Polska” 1938, nr 340, s. 5.). „Uznanie zapewnił Kubickiemu fakt, iż wyznawaną przez „pruszkowiaków” zasadę artystycznego eklektyzmu realizował, jako jeden z nielicznych, w sposób twórczy. Artysta parafrazował postacie z obrazów Botticellego i młodego Tycjana, odtwarzał aurę rokokowych fêtes champêtres i wdzięk dam z idyllicznych scen Watteau, François Bouchera i Fragonarda. Kreując rozległą przestrzeń wewnątrzobrazową o spiętrzonych planach, sięgał do malarstwa niemieckich mistrzów renesansu, a także do wyrafinowanych deseni japońskich parawanów. Z alegoryczno-moralizatorskiej sztuki Pietera Bruegla starszego zapożyczył koncepcję narracji plastycznej, tworząc wielowątkowe opowieści malarskie, nanizując na meandrycznie wijącą się nić swych wielkoformatowych kompozycji kolejne epizody rodzajowe. Wszystkie te idiomy obrazowania, parafrazy, pastisze i trawestacje, potrafił stopić w jednorodną wizję malarską, całość pozbawioną jakichkolwiek „szwów” pomiędzy odniesieniami do rozmaitych konwencji artystycznych, stylów i epok. Misternie skonstruowana przestrzeń obrazowa, ów pejzaż „idealny” Kubickiego nie razi sztucznością; przeciwnie, zachwyca dekoratywnością i ogromem, mistrzowskim nawiązaniem do średniowiecznej idei pejzażu „kosmicznego”, wszechogarniającego, absolutnego. Ukazana rzeczywistość, choć podporządkowana stylizatorskim zabiegom twórcy, zachowała wagę tematycznego przekazu. Wartości czysto plastyczne – kompozycyjna struktura obrazu, kontur finezyjnie opisujący kształty i wysmakowana harmonia barw – nie dominują nad wartościami semantycznymi”. (Ir.Kossowska, Artystyczna rekonkwista. Sztuka w międzywojennej Polsce i Europie, Wyd. Naukowe UMK Toruń, 2017 s. 492.
Być może prezentowany obraz namalował Jeremi podczas swojego pobytu we Włoszech około 1935–36, gdy malował dekoracje na statku „Batory” i „Józef Piłsudski” w stoczni w Monfalcone. Ta praca trafiła do kolegi Jeremiego – malarza Jerzego Herbsta (1907 – 1975), z którym studiował w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych przemianowanej w 1932 na Akademię. Kubicki studiował w latach 1929–35, a Jerzy w latach 1931–34. Mistrzem i mentorem obydwu artystów był Tadeusz Pruszkowski. Zgodnie z ustną tradycją w rodzinie Herbstów obraz nazywano „Czerwoną karczmą”. Intrygująca i dotychczas praktycznie nieznana praca na rynku aukcyjnym należy do niewielu prac które pozostały po Jeremim. Po śmierci żony w 1936 r. Jeremi załamał się, 6 grudnia 1938 u szczytu sukcesów popełnił samobójstwo. Niemal cały jego dorobek artystyczny zaginął lub uległ zniszczeniu. „W 1939 r. bomba hitlerowska uderzyła w dom na Nowym Świecie (w Warszawie), w ktorym, na podworzu, mieścił się warsztat ramiarski p. Władysława Twardy. W tym właśnie warsztacie zgromadzone były wszystkie niemal obrazy Jeremiego Kubickiego, oddane przez jego rodzinę do oprawy. Nie ocalał ani jeden” (W. Bartoszewicz, „Buda na Powiślu”, Warszawa 1983, str. 90).