最近瀏覽過的
登錄以查看拍品列表
收藏
登錄以查看拍品列表
(PRZYJMUJĄCY GOŚCIA W PRACOWNI)
Gerard Dow, jakkolwiek dobroduszny i cierpliwy, był przecież próżnym i pokazać to umiał. Dlatego o Mierisie mawiał: „To książę uczniów moich.” W prawdzie uczeń nie doścignął mistrza, ale ma swobodniejsze dotknięcie pędzla, więcej pewności i śmiałości. Figury jego lepiej się ? wybijają, dlatego że plany dokładniej są odkreślone. Rysunek jego dowcipniejszy, koloryt nie tak wymuszony, zresztą sam ma więcej zasobów i pomysłowości. Z obrazów jego znać że bywał i żył w lepszych towarzystwach; ubiory jego są wykwintne, wyszukane, żona chodzi w atłasach, w domu zbytek i zamożność widna. Domowe jego sceny tylko urokiem sztuki są zajmujące; wystawia on w obrazach swoich to chłopczyka puszczającego mydlane bańki, to młodą kobietę głaszczącą psa, śniadanie familijne, rozmowę poufną, starą kobietę czytającą gazety, koncert, czasem też obraz historyczny, jak np. Lukrecya i Magdalena. Malował także bachanalie którym niebrak życia, wesołości i ruchu, i czuć w nich dostatecznie woń latorośli winnej. Arcydziełem jego jest obraz przedstawiający młodą kobietę omdlałą, przy której stoi lekarz i staruszka zapłakana. Płacono Mierisowi dukata za godzinę, przez cały czas malowania tego przedmiotu. Obraz ten kosztował tysiąc pięćset guldenów. Wielki książę Florencyi zobaczywszy to arcydzieło, ofiarował się płacić dwa dukaty na godzinę za prace Mierisa.
Franz Mieris urodził się w Delft, w kwietniu 1635. roku. Ojciec jego, bogaty kamieniarz, chciał go także wykierować na kamieniarza. Mieris uczył się najprzód u malarza na szkle, potem u Gerarda Dow i u jakiegoś historycznego malarza. Zrodził się on do robienia małego rozmiaru obrazkowi przedmiotów potocznych; wielkie karty surowego Stylu przechodziły miarę jego zdolności i polotu; zresztą za jego życia w Holandyi upadło już historyczne malarstwo. Żył w Leydzie jak zwyczajny mieszczanin; uczęszczał w dobrańsze towarzystwa, albo za przyjacielem swym Steen, który go bawił filozoficznemi powiastkami, chodził do karczmy lub szynku. Nęciło go tóż i wino które Steen przedawał, bo nieraz powracał do domu kiedy już dobrze dniało, spędziwszy noc całą na pijatyce. Jednej nocy pijany upadł i potoczył się w rynsztok; podniósł go jakiś szewc, którego żona pieczołowicie go ratowała. Skoro wytrzeźwiał, wrócił do siebie, zamknął się i nie wychodził dopóki nie skończył niewielkiego obrazka, który się przecież do najlepszych jego utworów liczy, i zaniósł go poczciwej szewcowej. „Przyjmijcie to od człowieka, któregoście w haniebnym przypadku poratowali; jeżeli chcecie sprzedać ten obraz, to idźcie do burmistrza” Szewcowa nie była tyle w sztukach zamiłowaną, żeby ten obraz zatrzymać; natychmiast pobiegła do burmistrza, który zapłacił jej za niego ośmset guldenów. Za ten dobry uczynek, tak uprzejmie dokonany, Bóg przebaczy Mierisowi wszystkie szaleństwa których się dopuszczał w karczmie. „Widzisz jak dobrze skutkuje wino, kiedy go pijesz z mojej beczki” mówił Steen do przyjaciela po tym wypadku.
Mieris umarł w 1681. roku, zostawiając syna Wilhelma Mieris, który odziedziczył po nim talent i zdolności. Wszystkie obrazy zaczęte przez ojca, Wilhelm podokończał. Rozleglejsze miał on ukształcenie, uczeńszym, sztuczniejszym był artystą, jednakże niższym jest od ojca pod względem dowcipu w rysunku i w delikatności pędzla. Modelował on z wosku i glinki nader biegle. Przedmioty do obrazów swoich brał nietylko z powszedniego życia; wznosi! się do poezyi bajecznej, ale figurom zawsze dawał holenderskie rysy i wejrzenie, bo do Ledy naprzykład siedziała mu za wzór służąca jego.
Franz Mieris zostawił jeszcze drugiego syna, Jana Mieris (1660.—1690. r.), który nie poszedł to rem ani ojca ani brata; chciał bowiem zostać malarzem na wielką skalę; uczył się u Gerarda de Lairesse i za młodu wyjechawszy do Włoch, nie wrócił więcej do kraju. Miał on wielką zdolność do historycznych kompozycyj, ale wtedy już wielka sztuka przepadła tak we Włoszech jak i w Holandyi.
Obraz tu dołączony, w oryginale 2 stopy i 2 cale wysoki, 1 st. i 7 ½ cala szeroki, przedstawia pracownię Franza Mierisa. Odmalowanym został z następującej okoliczności. Bogaty kupiec Leydejski Van der Werf, przybył zrana do malarza obejrzeć nowy utwór jego, aż nagle dwaj najzawziętsi wierzyciele Mierisa (który, powiedziawszy nawiasem, miał ich niemało), poczęli nieznośnie szturmować do drzwi, bo Mieris zamykał się zawsze przed nimi. Rozgniewany tern kupiec, zawołał: Idźcie precz! ja wam zapłacę. — Mieris, odmalujesz mi jeszcze jeden obraz...
— Ale co? jaki przedmiot życzysz sobie?
— Odmaluj oto nas obu, jak tu jesteśmy, i całą pracownię, ze wszystkiem, nie pomijając i tego obrazu na sztalugach.