Wymiary: 59 x 44 cm
nr inw. M.Ob.588 MNW
Literatura
Upowszechniony przez XIX-wiecznych romantyków mit artysty biedującego i niedocenionego za życia upada w zestawieniu z biografią Lucasa Cranacha starszego, który nie tylko poszczycić mógł się plastycznymi zdolnościami oraz talentami dworskimi, lecz także niebanalną przedsiębiorczością na najróżniejszych polach.
W Wittenberdze mistrz prowadził doskonale prosperujący warsztat tworzący obrazy, grafiki, projekty kostiumów i rzędów końskich, oprawę książęcych uroczystości, a nawet chusteczki do ocierania potu. Odbiorcami sztuki Cranacha był jednak nie tylko dwór Fryderyka III Mądrego, lecz także władcy innych państw oraz rosnące w siłę kręgi mieszczańskiej inteligencji.
Wielkie powodzenie dzieł mistrza powodowało wielokrotne powielanie tworzonych przezeń kompozycji, toteż do dziś zachowało się blisko pięćdziesiąt cranachowskich redakcji „Adama i Ewy”. W tym zdumiewająco licznym gronie nasz obraz zajmuje miejsce szczególne jako jeden z pierwszych i artystycznie najdoskonalszych.
Cranach, tworząc nasz obraz, nawiązuje do miedziorytu Albrechta Dürera, zamienia jednak posągową statuaryczność figur na kompozycję bardziej naturalną, urzekającą autentyzmem gestów. Rozdzielające Adama i Ewę drzewo jedni rozpoznawali jako figowiec, czyli ukłon w stronę arcymodnej w renesansie Italii, inni zaś – jako dąb, co nie tylko zbliżałoby wyobrażone wydarzenie do środkowoeuropejskich odbiorców, ale także nawiązywało do popularnej wówczas wiary, że krzyż Chrystusa został wykonany z dębiny. Tym sposobem drzewo byłoby zapowiedzią historii odkupienia. Ciemne tło z jednej strony miało służyć uwypukleniu aktów, z drugiej natomiast symbolicznie odnosić się do grzechu, w którym, po tym jak rajscy prarodzice ulegli pokusie, pogrąży się ludzkość.
Akt jako samodzielny gatunek byłby zbyt gorszący, ale kiedy Cranach nadał mu charakter ilustracji biblijnej sceny – nagość przestawała tak bardzo gorszyć, a posiadanie obrazu można było umotywować nie tyle chęcią sycenia wzroku pięknem ciała, co pogłębienia wiedzy o biblijnym kuszeniu. Być może właśnie to stanowiło jedną z największych zalet w oczach XVI-wiecznych odbiorców dzieła.
Paweł Bień
Zbiory Dawnej Sztuki Europejskiej Muzeum Narodowe w Warszawie