高級搜索 高級搜索
Słowo wstępne
Księga pierwsza (1776-1820)
Od walki o niepodległość Stanów Ameryki Północnej do Cesarstwa Napoleona
Od Jeny do Moskwy
Upadek Napoleona
Odpierwszego paryskiego pokoju do kongresu w Opawie
Opinie i prądy społeczne
Główne rysy w dziedzinie filozoficznej i religijnej
Ruch w dziedzinie naukowej
Literatura od roku 1820
Klasycyzm i początek romantyzmu w sztukach pięknych
Muzyka
Teatr. Sztuka dramatyczna
Wynalazki w dziedzinie techniki i ich znaczenie
Dziennikarstwo. Poczta
Księga druga (1820-1830)
Nowe kongresy. Państwa romańskie
Narody wschodnie
Państwa germańskie
Stosunki francuskie do rewolucyi lipcowej
Opinie i kierunki
Główne prądy w dziedzinie filozofii i religii
Nauki
Literatura do rewolucyi lipcowej
Sztuka (sztuki piękne, muzyka, teatr)
Budownictwo machin. Wynalazki. Robotnicy w Anglii
Księga trzecia (1830-1848)
Najbliższe następstwa rewolucyi lipcowej. Niemcy i Austrya do roku 1840
Anglia od 1830-1840. Wschód w tym samym okresie
Szwajcarya. Państwo romańskie (1830-1840)
Państwa niemieckie. Wschód do r. 1848
Państwa południowo-romańskie i Francja do rewolucji lutowej
Opinia i prądy u głównych narodów, miedzy dwiema rewolucjami
Nauka
Literatura do r. 1848
Sztuki
Postęp techniczny. Kwestya robotnicza
Księga czwarta (1848-1864)
Od rewolucyi lipcowej do zamachu stanu we Francyi
Do początku wojny włoskiej (1852-1859)
Od wojny włoskiej do odnowienia, kwestyi szlezwicko-holsztyńskiej
Prądy panujące od 1848-1864
Literatura
Materyalizm i pesymizm. Stosunki religijne
Nauka w połowie wieku
Sztuka
Technika. Wystawy. Stosunki robotnicze
Księga piąta (1864-1890)
Wybitne zdarzenia w ruchu politycznym
Ruch religijny. Filozofia i prądy ogólne. Nauki
Prądy współczesne w literaturze i sztuce
Rzut oka na literaturę i sztukę pomniejszych narodowości słowiańskich
Nędza materyalna i duchowa. Przeciwdziałanie. Zakoń­czenie

Literatura do r. 1848


Literatura do roku 1848 - go.

Okres niniejszy zamknął wszystkie prace, rozpocząte między rokiem 1815 a 1830. Epoka wielkiego geniusza wojny skończyła się. Dążenia wyłącznie estetyczne zeszły na drugi plan. Coraz bardziej widocznem było, że narody kierują swoje siły nie w dziedzinę poezyi; nauki ścisłe pochłaniały znaczną część inteligencyi, a najwięcej zużywało się sił w walce na polu socyalnem, politycznem i religijnem. Rys nerwowości, któryśmy już spostrzegli ku końcowi XVIII wieku, podsycany romantyzmem, wzmagał się coraz bardziej i w dziedzinie twórczości literackiej objawiał się w chorobliwem podnieceniu wyobraźni. Ustawiczna wymiana myśli, trzeźwych lub fałszywych, utrzymywała umysł ludzki w niepokoju, objawiającym się na wszystkich polach pracy. Rzadko co pojawiło się w formie skończonej, na wszystkiem znać było pośpiech i połowiczność. Nawet idee, które na skróś przeniknęły nasze stulecie, działały raczej na głowę, na rozum, nawet kiedy miały podkład humanitarny, ale bardzo rzadko na wyobraźnię; były one zawisłe od istniejącego stanu społeczeństwa, od państwa, kościoła, nauki, przemysłu i nosiły na sobie piętno prozaiczności. 

Taki ogólny stan umysłów nie mógł pozostać bez wpływu na literaturę. Każdy kierunek polityczny, każdy ruch w dziedzinie społecznej, każdy wielki prąd myśli w filozofii, religii, nawet nauce nie pozostaje bez wpływu na formę i treść twórczości'. Stąd też literaturę słusznie nazwać można zwierciadłem epoki. 

Zanim przejdziemy do naszkicowania niniejszego okresu literatury, musimy się cofnąć wstecz nieco i kilka słów powiedzieć o tern, w jaki sposób kształtował się rozwój literatury u Polaków, zanim zdołał w teraźniejszym okresie dosięgnąć w dziedzinie twórczości estetycznej wyżyn swoich.

Zaczniemy od dziennikarstwa.

Z powodu rozmaitych przyczyn, dziennikarstwo w ścisłem znaczeniu odgrywało nader podrzędną rolę; ograniczano się tam na podawaniu drobnych faktów z codziennego życia i na komunikowaniu poglądów, czerpanych z obcych dzienników. Jakkolwiek rozwój piśmiennictwa rozpoczął się już za Stanisława Augusta, od Wiadomości warszawski ch, wydawanych przez Bohomolca (1761— 1773), przekształconych następnie na Gazetę Warszawską, nie miało ono i nie budziło interesu żywotnego, chociaż nie brakło mu wiadomości, które później jako materyał historyczny wielokrotnie użytkowane były.

Pośród publicystów wybitniejsze miejsce zajmował Szczepan Łukina (1725 — 1793), redaktor Gazety Warszawskiej, której nadał piętno religijno fantastyczne. Antoni Lesznowski od roku 1794 red ak to r i właściciel tej gazety, zrobił z niej dziennik, obrazujący interesa i potrzeby społeczeństwa (um. 1820). Aloizy Żółkowski aktor i publicysta nader popularny, znany był, jako wydawca humorystycznego pisemka p. t. Momus, które było poprostu zbiorem dowcipnych fraszek, anegdot, opowiadań.

Większe ożywienie nastąpiło dopiero w czasach Królestwa kongresowego. Bruno Kiciński i Teodor Morawski , poczęli wydawać Gazetę codzienną narodową i obcą (1818— 1819) i Kronikę XIX-go wieku (1819). Pośród innych pism, które się na krótko bardzo ukazywały, pierwszem pismem, zawierającem najwięcej treści literackiej, był Monitor (1764 —1784). Zajmując się sprawami, dotyczącemi najbardziej wewnętrznęgo położenia kraju, Monitor był przedewszystkiem promotorem wszelkich reform społecznych, ekonomicznych, administracyjnych, które miały dać państwu trwałe podwaliny i do tych reform społeczeństwo przygotowywał i nawoływał. 

Poświęcone wyłącznie literaturze nadobnej Zabawy przyjemne i pożyteczne więcej były zasilane przekładami z literatury francuskiej i angielskiej, niż utworami oryginalnemi. 

Pominąwszy wiele efemerycznych pisemek peryodycznych z tendencyą mniej lub więcej literacką, jałowych treścią i duchem, wspomnieć należy o Nowym pamiętniku W arszaw ski m, miesięczniku, wydawanym przez Fr. X . Dmochowskiego (1801— 1805), który rozmaite koleje przechodził. Odrodzony przez Ludwika Osińskiego, jako Pamiętnik Warszawski (1809 -1810), przeszedł pod redakcyę Feliksa Bentkowskiego (1815— 1821), a w końcu Brodzińskiego (1822— 1823).

Więcej daleko znaczenia posiadały tygodniki, w których odbijały się prądy i kierunki umysłowe społeczeństwa, obrazowały się potrzeby i upodobania wykształconej części czytelników, a poniekąd i stan ich umysłowy. Bardzo rzadko potrącały one o sprawę ogólniejszego z naczenia, a natomiast przepełnione były przekładami lichych francuskich poetów, Horacyusza i innych. Na czele niejako dwóch ognisk umysłowych stały dwa tygodniki: Tygodnik Warszawski, jako organ Towarzystwa filomatycznego, redagowanego przez Stanisława Starzyńskiego, jako też Wiadomości brukowe (1817 —1821). Krótkie rozprawki treści moralnej, najczęściej z zakresu praktycznej filozofii, były bardzo ulubione; one też stanowiły niekiedy cały balast filozoficzny. Tu i ówdzie w tych pisemkach drukowanych licho na szarej bibule, spotkać można było artykuły Joachima Lelewela (O potrzebie gruntownej znajomości historyi i na czem ta gruntowność zależy lub też wyjątki z obcych dzieł np. z pani de Stael o guście (w Tygodniku Wileńskim), które zwiastowały zbliżający się okres romantyczny. 

Z rozwojem Akademii Wileńskiej błysnął nowy snop światła, który nie tylko przyświecał epoce Księstwa, a następnie Królestwa kongresowego, ale też wpłynął na rozwój umysłowy późniejszego pokolenia całego społeczeństwa. Z istnieniem Akademii związany jest rozkwit nauk. Tam się zrodziła filozofia pozytywna, tam ujęte zostało w systemat ewolucyi całe życie przyrody. Z tego ognisku, w chwili największej jego jasności, wydzielił się promień olbrzymiej siły, który na rozwój umysłowy i duchowy społeczeństwa niezmiernie doniosły wpływ wywarł; był to Adam Mickiewicz.

W chwili, kiedy się Mickiewicz kształcił w uniwersytecie wileńskim, w literaturze panował w całej pełni kierunek pseudo-klasyczny, jako tem mówiliśmy pokrótce w epoce poprzedniej. Już ku końcowi tamtej epoki zaznaczył się punkt zwrotny, objawiły się nowe dążenia i pragnienia. Pseudo-klasycyzm, jako obcy zupełnie duchowi narodu, zadawalniający się płytkością formy i treści, przeżył się. Rewolucya rozpoczęła się od dziedziny poezyi. Wzory francuskie, konwencyonalne, sztywne, nie zadawalniały ani smaku, ani uczucia czytelników; zasklepiały się one w pewnych formułkach, które starczyć miały za rzecz samą. Literatura francuska była dla klasyków alfą i omegą, a chociaż dokoła nich, w całej Europie, życie bito całą pełnią sił, w W arszawie berło literackie było w ręku klasyków, którzy z pogardą i lekceważeniem traktowali literaturę angielską i niemiecką, nie znając jej wcale, chociaż głośne były już tam imiona Szekspira, Byrona, Walter - Scotta, Goethego, Wielanda, Schillera, Klopstocka i innych, tudzież zaznaczył się wybitnie inny kierunek — zwany romantycznym, żądający nieskrępowanej swobody dla uczucia, a nawet nadużywający tej swobody. Tymczasem u nas szły jeszcze rzeczy po staremu: Osiński piorunował przeciwko Byronowi, wileńscy Szubrawcy z Janem Śniadeckim na czele traktowali pogardliwie wszelkich nowatorów i nowości.

Widocznem jednak było, że się zbliża jakaś chwila przejściowa, nacechowana ścieraniem się dwóch prądów, nowego i starego. Dwoma temi prądami były: klasyczność i romantyczność.

Kito użył pierwszy wyrazu romantyczność - z pewnością nie wiemy; znajdujemy go równocześnie prawie u Kazimierza Brodzińskiego i Adama Mickiewicza. Mniejsza jednak o wyraz, chodzi o rzecz samą. Z wystąpieniem K. Brodzińskiego na arenę literacką zarysowały się już niejako, bardzo wprawdzie niewyraźnie, dwa obozy: klasyków i romantyków. Jak klasyczności nie rozumiano w znaczeniu literatury starożytnej, ani nawet z epoki odrodzenia, tak samo działo się i z romantycznością. Nie był to wcale powrót ani do poezyi prowansalskiej z jej trubadurami i sądami miłosnemi, ani nawet do romansu rycerskiego włoskiego XVI-go wieku, lecz poprostu zwrot do swojszczyzny, do żywiołów rodzimych, powiedziałbym prąd demokratyczny w poezyi, bo poezya stała się areną walk dwóch stronnictw. Trzeba jednak przyznać, że impuls, który te walki wywołał, przyszedł do nas z zewnątrz — przeważnie z Niemiec, w skutek zapoznania się z poezyą romantyczną niemiecką i jej przedstawicielami, chociaż i w naszej literaturze kierunek romantyczny nie tyle z nazwy ile z treści niejednokrotnie różową nicią przebłyskiwał w dziejach.

Już Kochanowski „wyśpiewał dla ko b iet” Sobótkę a Zimorowicz i Szymonowicz czerpali także treść do swoich sielanek z życia ludu. Inna tylko była barwa tej poezyi. Bogusławski w Krakowiakach i góralach już potrącił o nutę narodową. Współcześnie prawie z walką klasyków i romantyków zwrócił się do badania ludu, jego zwyczajów, obyczajów, poezyi Adam Czarnocki (Zoryan Dołęga Chodakowski) (ur. 1784), oraz dał impuls do pracy na polu etnograficznem, która za naszych czasów dopiero obfity plon przynosi.

Romantyzm owoczesny wnosił więc do poezyi nowy pierwiastek poetycki, nowy świat— ludowy, wnosił jednocześnie pewną rycerskość i cudowność i przez pryzm at cudowności na naturę patrzył; wnosił także zupełną swobodę wypowiadania uczuć, co pociągało za sobą potrzebę nowej formy poetyckiej i pewną śmiałość w wyrażaniu swych wewnętrznych poglądów i przekonań. Spoczywający na laurach pseudo-klasycy mniemali, że romantyczność jest wymysłem jednej lub kilku głów, albo też szczególniejszym rodzajem poezyi, jak bajka, satyra, albo sielanka. Widziano w tem sam niesmak, samych upiorów, czary, samych duchów i nieboszczyków, chodzących po świecie. 

Kazimierz Brodziński
Kazimierz Brodziński

Wyobrażenie literatury ledwo nie do samych romansów i wierszopisarstwa było zacieśnione. Nikt jej nie uważał w związku z przeszłością, w związku z masą myśli i pojęć, któremi się istota narodu wyraża. 

Przeciwko temu prądowi, którego lękano się, nie znając go, powstali klasycy. W troskliwości swojej obawiono się o losy przyszłe literatury, ledwie nie narodu; zuchwalstwo młodych, szukających natchnienia nie u źródeł Hipokreny lecz w duchu narodu, płoszyło sen laureatów. Skowronkiem poezyi romantycznej był Kazimierz Brodziński, znany już jako poeta i profesor literatury polskiej na Żoliborzu. Rozprawa jego O klasyczności i romantyczności (1818), jakkolwiek napisana spokojnie i ostrożnie, była racą, zwiastującą walkę, była rękawicą, rzuconą klasykom. Podjął ją Potocki, ówczesny minister wychowania publicznego i stanął po stronie pow ag literackich, odmawiając Brodzińskiemu katedry literatury polskiej. Skromnego i spokojnego poetę rąbał Ludwik Osiński publicznie i w salonach towarzyskich, głównie lir. Krasińskiego, gdzie się zbierał owoczesny świat literacki. W kilka lat potem Adam Mickiewicz, w przedmowie do poezyi swoich, w artykule O poezyi romantycznej (1822) określił oba kierunki i właściwe miejsce im naznaczył, a rozprawą O krytykach i recenzentach warszawskich (1828) zadał ostatni cios klasycyzmowi w Polsce i zapewnił zwycięstwo nowemu kierunkowi.

Epokę przejściową od klasycyzmu do romantyzmu rozpoczął Kazimierz Brodziński (1 791— 1835). Wypadki rodzinne tak się złożyły, że przyszły poeta i reformator dziecinne lata spędził na wsi, między dziatwą wiejską, w chłopskiej chacie. Tu poznał i odczuł ten świat, z którego później niejednokrotnie czerpał natchnienie i który posłużył za podwalinę do nowego okresu w literaturze — przeważnie poezyi romantycznej. Te ziarna, które w chłopskiej chacie wpadły do duszy dziecięcej, kiełkowały później i rozwinęły się pod wpływem poezyi niemieckiej. Brodziński, zaledwie ze średniem wykształceniem, dostał się do Warszawy (1809), skąd zaciągnął się do wojska i odbył całą kampanię 1512 roku. Podczas służby wojskowej zapoznał się z Herderem i Schillerem. Po roku 1815 osiadł w Warszawie i rozpoczął czynnie tę reformę w poezyi, która ju ż w duszy w nim się dokonała. Zerwał, o ile mógł, z mitologią i napuszystą deklamacyą pseudo-klasyczną, przyswajając jednocześnie, idąc za wskazówkami Heideia, literaturze polskiej poezyę obcych lub pokrewnych narodów. Przeczuwając nowe tory, na które poezya polska wstąpić miała, napisał rozprawę O klasyczności i romantyczności (1818). Poglądy i zasady swoje wyłożył w sposób nader umiarkowany i spokojny, ażeby nie drażnić rezwielmożnionych w Warszawie klasyków. Mimo to wywołała ona burzę, która na razie odsunęła Brodzińskiego, jak powiedzieliśmy, od katedry literatury polskiej w uniwersytecie. Brodziński nie ustąpił jednak z drogi obranej. Już w roku 1820 ukazał się poemat jego Wiesław, który mu rozgłos w całym kraju zjednał. Ujawnił się w nim niejako pogląd na jego zadanie romantyzmu: tło poematu było ludowe, w malowaniu charakterów panuje spokój, w objawach uczucia prawda i umiarkowanie. Poemat ów otworzył mu niejako wrota do uniwersytetu. Powołany na katedrę w roku 1822-im pozostał na niej do roku 1830-go, to jest do chwili zamknięcia. Usunąwszy się od spraw publicznych, w roku 1835-ym życie zakończył w Dreźnie.

Adam Mickiewicz. Według akwareli Wańkowicza z 1823-go roku
Adam Mickiewicz. Według akwareli Wańkowicza z 1823-go roku

Adam Mickiewicz (ur. w N ow ogródku 24-go grudnia 1798 roku, umarł w Konstantynopolu 26-go listopada 1855), jeden z największych geniuszów poetyckich ludzkości, przeważył stanowczo szalę zwycięstwa na stronę romantyzmu i stanął na czele nowego okresu poezyi polskiej. Nauki początkowe i średnie pobierał w Nowogródku, a uniwersyteckie w Wilnie, od roku 1815-go, w chwili największego rozkwitu tej szkoły. Z początku studyował umiejętności matematyczno-przyrodnicze, a później przeszedł na wydział filologii i historyi. Będąc duszą młodzieży, łączył się wraz z Tomaszem Zanem w stowarzyszeniach Promienistych, Filomatów, Filaretów, które, oprócz wzajemnego wspierania się dopomagania sobie w nauce, miały na celu kształcenie w młodzieży uczuć obywatelskich. Geniusz jego poetycki prawie niczem nie zaznaczył się w uniwersytecie; pochłonięty nauką szkolną nie miał czasu na skupienie się i zerwanie do lotu. Studyował natomiast z wielkim zapałem historyę i literaturę polską, a także Byrona, Homera, Goethego. Po ukończeniu uniwersytetu w roku 1819 przeniesiony został, jako nauczyciel języka polskiego i łacińskiego do Kowna. Tam rozpoczął się pierwszy okres jego poetyckiej twórczości.

Impulsem do tego była miłość. Pisał wprawdzie za czasów uniwersyteckich większe lub mniejsze utwory poetyckie; w niczem jednak nie znamionowały one geniuszu twórczego, jaki się w nim później obudził. Miłość dla Maryli Wereszczakówny, a później jej zaślubiny (1821) z Wawrzyńcem Puttkamerem, śmierć matki, choroba dłuższa, ciągłe obcowanie z poezyą niemiecką z epoki burz i wrzenia, rozkołysały jego wyobraźnię twórczą. Okres ten co do formy estetycznej, mającej przewagę, możnaby nazwać okresem sonetów, ballad i dramatu fantastycznego , do których treść czerpał z historyi własnej miłości i życia ludu. Grażyn a, także w tym okresie napisana, zdaje się pomysłem należeć do pierwszych jego utworów, gdzie trzymane na wodzy uczucie, spokojna forma opowiadania, przypominają nieco klasyczne wzory.

Zrezygnowawszy z posady nauczyciela w Kownie, wyjechał (1824) do Petersburga, a stamtąd do Odessy i Moskwy. Wyjazd z Kowna zamknął pierwszy okres twórczości. Podróż ta zetknęła go z innymi ludźmi, inną naturą. Zawadził o Ukrainę, mieszkał w Odessie, odbył podróż do Krymu, wreszcie w Moskwie osiadł. Życie towarzyskie pochłonęło go napozór zupełnie. O tyle przynajmniej, że oprócz Sonetów krymskich z początku mało co pisał. W Moskwie przebył nową burze miłosną. Stanęła przed nim na drodze Karolina Jaenisch. Był to stosunek głęboki i poważny; przyczyną jednak, która nie pozwoliła im połączyć się, była, jak się zdaje, narodowość.

Seweryn Goszczyński
Seweryn Goszczyński

Mickiewicz zwrócił jej słowo. Po długiem poetyckiem próżnowaniu, pod wpływem rozmaitych antytez, miotających duszą poety, narodził się Konrad Wallenrod, który wyszedł w roku 1828 w Petersburgu. Krytyka potępiła jednakże przewodnią ideę etyczną w Konradzie Walenrodzie. Dnia 15-go maja 1829 roku, Mickiewicz wyjechał zagranicę i do kraju już nie wrócił. 

Dalsza jego działalność literacka przypada na epokę po roku 1830,—w miejscu przeto właściwem powrócimy do niej. Teraz dodać tylko należy, że przeważył on szalę zwycięstwa na stronę romantyzmu, kierunek swój zaznaczył wybitnie i potężnie, sam stanął na jego czele i, jak każdy geniusz, zrodził cały szereg miernot, naśladujących jego sonety i ballady.

W tej chwili, kiedy na północy coraz potężniej rozbrzmiewał głos wieszcza, gromadka poetów uderzyła w pieśń od stepów pełną takiej oryginalności w pojęciu natury, w obrazach, w charakterze malowidła, że późniejszy trochę krytyk nadał im miano szkoły ukraińskiej. Do rzędu tych poetów należeli z początku Malczewski, Goszczyński i Zaleski; a później inni — mniej wybitni, lecz nie mniej oryginalni. Czerpali oni tematy do swoich utworów z dziejów Ukrainy lub z życia codziennego, zachowując, że tak powiem, fizyognomię etnograficzną i psychologiczną społeczeństwa, które im wątku poetyckiego dostarczyło, przerabiając ten materyał według skali własnych uczuć, natchnień, siły i upodobań. W ten sposób w szkole ukraińskiej odbiła się nowa powszechność z jej charakterem fizycznym, moralnym, zwyczajami, obyczajami, odmienny od znanego dotychczas w literaturze świat psychiczny, oświetlony bogatym kolorytem miejscowym. To wniesienie nowego zasobu poetyckiego do skarbca literatury wyraziło się w realniejszem pojmowaniu uczucia miłości, i w nowej formie poetyckiej. Tak więc, trzeba przyznać, że szkoła ukraińska przyniosła nie tylko pewne zewnętrzne, że tak powiem, ozdóbki z poezyi ludowej na Rusi, ale pokazała w poetycznem odbiciu inny świat duchowy.

Ze szkoły tej jeden tylko Antoni Malczewski, (ur. 1793 — 2 maja 1826), należy do tego okresu. Żołnierz i podróżnik, przyjaciel Byrona i poniekąd jego naśladowca, złamany własną nieszczęśliwą miłością i materyalnem niepowodzeniem, napisał jeden tylko poemat, Maryę powieść ukraińską (w roku 1825), której treścią był znany wypadek utopienia przez rodzinę Potockich żony Szczęsnego Potockiego, Zofii Komorowskiej. Barwy poezyi ludowej, koloryt kraju, pewna melancholia w pojęciu charakterów i natury spopularyzowały ten poemat.

Współcześnie prawie z nim odezwali się Zaleski i Goszczyński.

Józef Bohdan Zaleski (urod. 14 lutego 1802 w Bohatyrce, umarł w Paryżu 1886), razem z Goszczyńskim uczęszczał do szkół Humańskich i jednocześnie prawie z nim zapisał się na uniwersytet do Warszawy (1820), gdzie słuchał wykładów Brodzińskiego o literaturze. Zawód poetycki rozpoczął od ogłaszania w czasopismach, zwłaszcza Dzienniku Warszawskim, niezwykle śpiewnych i kunsztownych dumek, tchnących drzewnym, ale wzniosłym liryzmem, lub mających za przedmiot przeszłość kozaczyzny. 

Portret
Portret

W najpierwszych utworach jego ujawniła się już nieporównana ani przedtem, ani potem harmonijność wiersza, olśniewająca szczególniej w przepięknej fantazji Rusałki, ogłoszonej a w noworoczniku Melitele na rok 1829.

Seweryn Goszczyński (ur. 1803— 1876), wykształcony tak że pod wpływem K Brodzińskiego, dał się poznać poematem potężnej siły p. t. Zamek Kaniowski (1828), a w którym rozwinął wielki zasób uczucia, dramatyczności, kolorytu a v obrazowaniu i zdobył odrazu wielkie uznanie krytyki i czytelników. Pojęcie charakterów (Orliki, Szwaczki), artystyczne połączenie wyobraźni ludowej i przesądnej wiary z rzeczywistością pełną grozy a niekiedy i tragizmu, wywołało powszechny zachwyt i poetę w rzędzie pierwszych postawiło.

Późniejsza działalność poetycka obu przypada na dobę następną — gdzie też mówić o nich jeszcze będziemy.

Jak Mickiewicz na północy, tak szkoła ukraińska na południu wytworzyła całe szeregi miernot, naśladujących zewnętrznie tylko formę, tylko junakieryę szlachecką lub kozactwo; do takich należał Maurycy Gosławski (1802 —1834) i inni, z których sobie żartował Adam Mickiewicz, mówiąc, że wlazłszy na Bohdana, jadą, pokrzykując: hop, hop, cup, cup! O innych, późniejszych nieco poetach tej szkoły, którzy rozwinęli się dopiero w epoce następnej, później mówić będziemy.

Powieść, której w najnowszym okresie literatury polskiej, przeznaczono odegrać pierwszorzędną rolę w rozwoju um ysłow ym i spełniać ogromne zadanie społeczne, nie istniała prawie. W historycznej formie nie przekracza ona zakresu romans u, rozumianego w duchu Walter-Scotta; w obyczajowej— wzoruje się na sentymentalnej powieści angielskiej, a właściwie naśladuje angielską powieść według wzorów francuskich. W zakresie romansopisarstwa zasłynęli: Alexander Bronikowski (1783—1834), Elżbieta Jaraczewska (1792 — 1832), w powieści zaś obyczajowej Maryaz ks. Czartoryskich k s . Wirtemberska (1768— 1854).

Dramat miał bardzo wybitnych przedstawicieli w dwóch pisarzach —jednym był Alexander hr. Fredro, drugim Józef Korzeniowski. 

Alexander hr. Fredro (1793— 1876) do pióra jął się dopiero po odbyciu kampanii Napoleońskiej, do której zaciągnął się w 1809 roku. Gruntownie wykształcony na Molierze, z niego uczył się niejako kreślić charaktery. Materyału dostarczały mu obficie warunki ówczesnego życia szlacheckiego z jego słabostkami i wadami. Komizm jego wypływał zawsze z charakterów . Zrażony przez krytykę wkrótce po roku 1830 przestał pisać prawie zupełnie. To jednak, co po nim zostało, świadczy raczej, że mu już wena pisarska służyć przestała.

Józef Korzeniowski (1797— 1863 r.), kształcił się w liceum Krzemienieckiem, rozpoczął swój zawód od poezyi klasycznej, zapoznawszy się jednak romantyczną szkołą niemiecką i Shakespear’em, poświęcił się zawodowi dramatycznemu. Jakkolwiek dał się poznać już przed rokiem 1831, działalność jego, równie jak i Fredry, przypada na okres następny, gdzie też mówić o nich będziemy.

PORTRET
PORTRET

W Niemczech żył jeszcze Goethe, „nauczyciel mądrości,” jak go czciciele angielscy nazwali. W jego duszy i umyśle odbijało się wszystko, co najlepszego i najzdrowszego posiadał geniusz niemiecki, nie wystarczał mu przeto ten chaos myśli, jaki się koło niego utworzył. Stał więc samotny, nierozumiany już przez pokolenie, przechodzące obok niego z uśmiechem ironicznym na ustach. Przez sześćdziesiąt lat oddziaływał on nie tylko na własny naród, lecz i na cala Europę, nie tylko jako poeta, lecz jako wybitna indywidualność, jak o charakter, w najwyższem słowa tego znaczeniu. Dnia 22-go marca 1832 roku zamknął oczy na zawsze.

Zanim nowe kierunki zaznaczymy, musimy jeszcze rzucić okiem na istniejące położenie. Romantyzm już dobiegał końca, zeszedł na najniższe szczeble, odżywiając literaturę „codzienną,” że tak powiem, albo utrzymywał się na wyjątkowem stanowisku, żył pozorami jakiegoś arystokratyzmu, jak u Tieck ’a, gdzie było wiele wyszukanych uczuć, lecz mało siły i oryginalności. Tylko w romantyzmie Uhlanda przechowało się trochę pierwiastków ludowych. Niekiedy forma romantyczna służyła do wypowiadania niektórym pisarzom uczuć i myśli ogólno niemieckich, w duchu jedności państwowej. Myśli te kiełkowały jednak mgliste, nie określone, były raczej marzeniem poetyckiem, niż świadomością jasną i pewną siebie. Takie myśli znaleźć można u Chamissa, Ruckert’a. Geibl’a, w jego Przebudzeniu się Barbarossy (1840), u Hoffmana v. Fallersleben (1798— 1874) i innych.

Dowodziło to tylko, że idee romantyzmu wcielały się w nowe prądy. Jakkolwiek były to żądania niejasne i marzycielskie, budziły one myśl do pracy nad przyszłością państwową Niemiec, wytwarzały pojęcie jedności narodowej i w marzeniach o ideale kształciły całe pokolenia. W ten sposób po części powstała liryka polityczna. Im bardziej jednak wzrastało nerwowe podniecenie, tem częściej na miej see sztucznego uczucia występował zapał młodzieńczy, rwący się do czynu i protestu, który potężniał ku końcowi okresu.

Nie bez wpływu na prąd liryczno - poetyczny byli: Heine i Borne. Borne oczekiwał od rewolucyi lipcowej zapoczątkowania nowej epoki dziejowej; zawiedzione nadzieje przyśpieszyły proces rozkładowy jego umysłu. Gniew i rozgoryczenie wzmogły się w nim; opanowany przez doktryneryzm francuski, wierzył, że przewrót polityczny i społeczny może się uskutecznić błyskawicznie. Nieziszczone nadzieje zaprowadziły go do wiary w absolutną wolność, ziszczenie zaś ideałów ludzkości widział w kosmopolityzmie. Mimo to wszystko zapał i paradoksalność jego umysłu jednały mu pośród młodzieży liczne grono zwolenników i naśladowców, którzy w krytyce i dowcipie szukali broni do zwalczenia złego. Tak więc z miłością, w sercu dla kraju, przynosił temu krajowi niepowetowaną szkodę. Ale był on przynajmniej — uczciwy.

Niestety, nie można tego powiedzieć o Heine m. W jego krytyce, w jego dowcipie można łatwo dostrzedz pewną swawolę i próżność: brakowało mu prawdomówności Bornego i moralnej czystości. Te cechy widoczne są w jego politycznych satyrach: AttaTrolliNie mey; w poglądach jego na sztukę, literaturę, filozofię, politykę widać wszędzie błyskotliwą połowiczność, brak pojęcia prawdziwości, stąd też w jego Salonie (1835— 1840), obok pięknych i dowcipnych ustępów wiele brudu i cynizmu. Talent swój poniewierał, z uczuciem swojem się bawił.

Henryk Laube
Henryk Laube

Taka była atmosfera duchowa, w której rozwinęła się gromadka poetów, noszących nazwę szkoły „młodo niemieckiej , ” do której należeli Henryk Laube (ur. 1806), Karol Gutzkow (1811— 1879), Teodor Mundt (1808—1861) i Gustaw Kuhne (ur. 1808). Wszyscy oni pochodzą z północnych Niemiec, wszyscy cechują się wielką chętką do krytyki, u wszystkich przeważa refleksya. Namiętność u nich pochodziła z głowy nie z serca. Całego arsenału swej wiedzy użyli do walki, przykładając do wszystkiego miarę swej krytyki — nie zawsze dojrzałej. Pragnęli leczyć chore państwo, zapominając, że sami potrzebowali przedewszystkiem kuracyi. Nie spostrzegali ciągłej sprzeczności, jak a w nich samych istniała: byli obrońcami demokratycznych idei, będąc jednocześnie opanowani duchem arystokratyzmu; marzyli o równości, nosząc w sobie wygórowane poczucie miłości własnej. 

Z najsilniejszą samowiedzą, z największą bezwzględnością wystąpił Laube. Dwie powieści jego: Nowe stulecie (1832—1833) i Młoda Europa pozwalają sądzić o tym chaosie, jaki w młodych głowach panował. Pierwszy rozdział Młodej Europy p. t. Poeci mieści wymianę listów kilku młodzieńców i pań, opisujących przeżyte, zdarzenia. Pełno tu zużytych demagogicznych frazesów, uniesień nad modnym republikanizmem, marzeń o wszechświatowem obywatelstwie i braterstwie narodów, ale brak indywidualizmu; postacie występujące tu są poprostu karykaturami tych myśli, które głoszą. Cała mądrość u słowach, a czyny ograniczają się do zmysłowej miłości. Najwybitniej występuje napaść na małżeństwo. Całe bohaterstwo tych postaci polega na próżnowaniu i romansach z hrabinami.

Odmiennym nieco okazał się Karol Gutzkow w Korespondencyi waryatów (1832) i innych. Burze u Laubego nosiły przeważnie charakter zmysłowy, u Gutzkowa odbywały się w dziedzinie myśli. Był to umysł przedewszystkiem analityczny i krytyczny; treść go mało interesowała, lecz stosunek tej treści do życia. W niektórych "swoich powieściach, jak Wally, był zupełnie pod wpływem romansów francuskich (Lelia pani Sand), gdzie zarówno bohaterka, jaki bohater, są ckliwi, pozbawieni wszelkiego indywidualizmu. Są to postacie ukute na model panującego gustu: wątle, kruche, lubujące się we frazesach i pozbawione wszelkiego indywidualizmu.

W dramatach Neron, Ryszard Dziki, Werner, Szkoła bogatych i t. d. Gutzkow usiłował stworzyć technikę niemiecką w związku ze sceną i życiem. Niektóre z nich, jak Uriel Acosta (1847) zjednały mu sławę. Doskonały sąd wydała o Gutzkowie pisarka Henryka Paalzow: Gutzkow jest naturą miękką, marzycielską, obdarzoną bystrym wzrokiem, a jednak nie znającą ani świata, ani ludzi; wszystkie włókna uczucia idą po wierzchu, przed każdym silniejszym naciskiem chowają się—pozostaje tylko chłodna powierzchnia. 

Karol Gutzkow
Karol Gutzkow

W odmienny nieco sposób wystąpił Mundt. Był to umysł bogato obdarzony, ale pozbawiony gruntowności, jako myśliciel i siły plastycznej, jako poeta. Dowodzą tego wszystkie jego powieści, a szczególniej jego Madonna (1835), pełna tylko dźwięcznie-brzmiących słów na temat miłości.

Tendencye socyałne pod formą Saint-Simonizmu, przenikały powoli do wykształconych warstw społeczeństwa niemieckiego Dwie kobiety, Rachela Varnhageni Bellina von Arnim , marzyły o utworzeniu nowej religii. Ostatnia, w późniejszym wieku, z całą właściwą jej nerwowością, zajmowała się sprawami socyalnemi, religijnemi, a nawet państwowemi; romantyzm i rewolucya, panteizm i chrześcijanizm ciągle się snują, w umyśle tej niepospolitej kobiety, krzyżując się wzajemnie.

Wpływ ogólnych prądów umysłowych przeszedł do literatury, a w tej gałęzi, która służyć miała za rozrywkę umysłową warstwom trochę oświeconym, wyradzał się kierunek nader szkodliwy. Płytkość i pospolitość myśli występują nawet u pisarzy zdolniejszych. Powoli, karmiąc ciągle umysł czytelników bajdami na temat miłości i zdrady, lub awanturniczych przygód bohaterów, literaci sami przyczynili się do stopniowego zniżania estetycznego i umysłowego poziomu czytelników. Zamiast w rzeczach poważnych i pięknych, zaczęto smakować w takiej lekkiej lekturze, jak Tajemnice Paryża Eugeniusza Sue, Żyd wieczny tułacz; rozmiłowano się w takich autorach, jak Paul de Kock, Dumas, w takich utworach awanturniczych, jak Hrabia Monte - Christo, których cała wartość polegała na umiejętności zaciekawiania czytelnika. Było to podawanie trucizny osłodzonej. Nie dość tego, wytworzył się pomału gust do naśladownictwa i tworzyć zaczęto takie same fabrykaty literackie w niemieckim duchu.

Są to objawy, z którymi niejednokrotnie można się spotkać nie tylko wśród niemieckiego społeczeństwa. Historycy literatury są zwykle w sądzeniu takich rysów bardzo pobłażliwi, pod wzlędem jednak cywilizacyjnym, objawów takich ani pominąć, ani lekceważyć nie podobna. Psują one nie tylko smak estetyczny, ale nadwerężają moralność publiczną, wytwarzają niepokój nerwowy, wywołują zatracenie zmysłu poczucia miary i prawdy w stosunkach ludzkich, wreszcie odrywają myśl od przedmiotów poważnych, a przykuwają ją do błahostek.

Zwrot w kierunku poważniejszym rozpoczął się w Szwajcaryi, gdzie Albert Bitzius (Jeremiasz Gotthelf) (1797— 1854) zwrócił się po tematy do życia ludowego i począł pracować nad moralnem i ekonomicznem podniesieniem niższych warstw, nad pogłębieniem w nich uczucia religijnego bez bigoteryi. Malował on ludzi zwyczajnych, zdrowych, nie bohaterów i awanturników, więcej zważając na prawdę, niż na piękno artystyczne. W ślady jego poszedł Immermann i inni, którzy stworzyli nowelistykę ludową.

W dziedzinie poezyi zasłynął Anastazyusz Griin (hr. Antoni Auersperg) (1806 — 1876). Należał on po części do tej grupy liryków politycznych, którą staraliśmy się poprzednio scharakteryzować, odznaczał się jednak wieloświatową ironią i tonem. Ostatni rycerz (1829) i Wycieczki poety wiedeńskiego wywołały tem większy podziw, że głos ten wyszedł z Austryi. Nie należy on do pierwszorzędnych poetów, ale niektóre jego utwory nacechowane są delikatnem uczuciem i nastrojem; wogóle w sztuce iw życiu był to człowiek szlachetny i niezależnych myśli.

Bettina v. Arnim.
Bettina v. Arnim.

Inaczej był nastrojony Mikołaj Lenau (1802— 1850). Drgały w nim pragnienia Fausta, ale brakło mu silnej woli, stąd też wpadł w stan odrętwienia i smutku, i życie zakończył szaleństwem. Pieśń jego znała tylko smutną nutę, a ile razy potrącił o cierpienia bytu, zawsze mu myśl o śmierci towarzyszyła. Wszędzie u niego znać szczerość uczucia. Najsilniej jednak rozdźwięk wewnętrzny ujawnił się w większych utworach poetyckich jego, jak Faust (1836), Sawonarola (1837), Albigensy (1841). Lenau’a można nazwać ofiarą zwątpienia: on nie może wierzyć i nie umie zaprzeczyć. Brak ten woli prawdziwie męskiej doprowadza go do rozdźwięku ze sobą i do śmierci. Pomimo tego wszystkiego jest on poetą „z łaski bożej,” idealny i czysty charakter.

Mikołaj Lenau
Mikołaj Lenau

Jako opozycya przeciwko poprzedniemu kierunkowi powstały Pieśni nie polityczne (1841) Hoffmana von Fallersleben , które miały ogromne powodzenie. Nie są to utwory zapału i gwałtownej namiętności, ale składają się z drobnostek codziennego życia. Wszystko, co wyszło z pod jego pióra, odznacza się czarującą świeżością.

Równocześnie z Pieśniami niepolitycznemi Hoffmana, wyszły także Poezye żyjącego Herwegh’a, zbiorek Dingelstaedta i Pieśni teraźniejszości Gottschalla.

Anastazyusz Grun
Anastazyusz Grun

Jerzy Herwegh (1817— 1875) uległ losowi wszystkich liryków politycznych — przeceniony był za życia i rychło zapomniany. Wyśpiewywał on te niejasne ideały, którymi tak się zapalała młodzież niemiecka. Rzadko przebijała się w nim siła poetycka, częściej miękkie uczucia, ujęte w ładną rymowaną formę.

Franciszek Dingelstaedt (1814—1881) był wyobrazicielem „rewolucyi w glansowanych rękawiczkach,” pisał rytmiczne wiersze, dobrze ogładzone, mierne, ironiczne, które niezdolne były zapalić ani młodzieży, ani mieszczan, ani proletaryatu, a życie zakończył z tytułem „barona.”

Pieśni polityczne Rudolfa Gottschalla (ur. 1825) nosiły na sobie piętno młodzieńczego zapału i niedojrzałości; a często wygłaszane były gwałtownie patetycznym językiem.

Pierwsze prace Ferdynanda Freiligratha (1810— 1876) nacechowane są wpływem Wiktora Hugo. Treść i traktowanie tematu nosiły cechę cudzoziemską. Poezyi jego brakło — poezyi; wiele tam było uczucia, wiele miłości dla kraju, ale wypowiedzianych w sposób nie poetycki. Mało co różnią się od niego pod względem siły i nastroju współcześni mu — Maurycy Hartmann (1821— 1872), Alfred Meissner (ur. 1822), Karol Beck i inni.

Literatura dramatyczna, szczególniej ta, o której sądzić można z desek teatralnych, mało była warta. Grabbe, jakkolwiek bujnie uposażony przez naturę, z powodu braku poczucia moralnego i estetycznego nie zdołał nic trw ałego stworzyć. Jerzy Buchner (1813 - 1837) rozwinął wielką namiętność w dramacie śmierć Dantona (1835), ale przedwczesna śmierć nie pozwoliła dojrzeć jego talentowi. Do tego okresu zaliczyć także wypada dramaty Krzysztofa Franciszka Hebla (1813— 1863): Judytę, Maryę Magdalenę, Julię i inne. Wszyscy trzej posiadali wiele podobieństwa - wszędzie bezcelowe m arnow anie sił i słabość woli, pokryte frazeologią. Hebbel w dramatach swoich do roku 1848 go przypomina niektóremi rysami Lenza lub Klingera. Szczególniej w Julii krzyżowały się najrozmaitsze kierunki i myśli w duchu Tiecka i francuskiej neo-romantyki; charaktery tu często niemożebne, chociaż niekiedy malowane z prawdziwym realizmem. Głęboki pesymizm i niewiara w moralny porządek świata stanowią wybitne cechy jego postaci. 

Grillparzer szedł już wytkniętą drogą i pod wpływem studyów Vegi i Calderona, jak Życie snem (1844) i inne. Postaciom męskim u niego brakuje miary i woli, świadomej celu; pomimo pięknego, niemal klasycznego języka, są one spokrewnione duchem z bohaterami Hebbla i Gutzkowa.

Ku końcowi okresu, jako dramatopisarz wystąpił Gustaw Freytag (ur. 1816). Stanął on po stronie wołnomyślnego mieszczaństwa, w którem widział przyszłość Niemiec. Mimo to nosił na sobie piętno swego czasu. W dramatach Walentyna i Waldemar przedstawił bohaterów mocno spokrewnionych z młodo - niemiecką szkołą. Jego demokraci (z Walentyny) mają tylko słowa na ustach, a w życiu są tylko arystokratycznym i światowcami, jakich spotkać można u Laube ’go.

Z grona poetów, którzy, mało troszcząc się o walki polityczne i literackie, szli swoją, drogą, wymienić należy Edwarda Morike (1804— 1875). Zajmuje on w liryce niemieckiej po Goethem pierwsze miejsce. Uniknął on szczęśliwie naśladownictwa Uhland ’a i Heinego; poezya jego opierała się na formie piosnki ludowej, którą przerabiał po swojemu, ustrzegł się jednak sztucznej naiwności, która często bardzo u naśladowców psuje zupełnie wrażenie artystyczne.

Portret
Portret

We francuskiej literaturze kierunek romantyczny torował sobie drogę, szczególniej w młodem pokoleniu, we wszystkich dziedzinnch twórczości. Ruchliwy umysł francuski znajduje pewną przeciwwagę w dążeniu do centralizacyi; wszystkie siły umysłowe zdążają tutaj do stolicy, stąd też wszystkie prądy wieku silniej oddziałują na piśmiennictwo, a stąd rozchodzą się i przeciskają do wszystkich warstw narodu.

Starsi pisarze szli już drogą wytkniętą. Lamartine dosięgnął najwyższego szczytu rozwoju; wszystko, co pisał po wydaniu Harmonii, słabem się okazało pod względem formy i treści. Szczególniej szkodliwem było dla niego zajmowanie się polityką; była to natura miękka, kontemplacyjna, skłonna do szlachetnych uniesień, ale nie mąż stanu i nie polityk. Zasiadł on w izbie po powrocie (1835) z podróży na Wschód i rozpoczął swoją politykę uczuciową, która była mieszaniną poglądów republikańskich, socjalistycznych i religijnych. Rewolucya lutowa postawiła go chwilowo na szczycie popularności, ale w istocie rola jego była już skończoną.

Liryka Boranger ’a nie straciła swego charakteru; satyra jego zwróciła się rychło w kierunku mieszczańskiego króla, a nawet piosenki poświęcone kultowi Napoleona były poprostu opozycyą przeciwko kierunkowi panującemu. Vigny w Stellu, Chattertonie i Cinq Mars'ie, pomimo pojedyńczych piękności, okazał się słabszym.

Wiktor Hugo przeniósł do Francyi Walter-Scott’owski romans w powieści swojej Notre Dame de Paris (1831), która, pomimo neo-romantycznych wybryków, nie pozostała bez wpływu. Dramaty jego grzeszyły brakiem zewnętrznej i wewnętrznej jedności. Posiadał on nadto umiejętność wzruszania i podniecania czytelników; tam on bywa najpotężniejszym, gdzie objawia się jego gwałtowność i marzycielskość. Namiętność kontrastów, gwałtowność w wyrażaniu myśli, wybuchy bezgranicznej namiętności, graniczące z dzikością, szatańska złośliwość obok dobroci i humanizmu— oto pierwiastek duchowy poety.

Liryka Huga pogłębiła się w Liściach jesiennych (1831), w Piosenkach o zmierzchu (1836), Głosach wewnętrznych (1837), w Światłach i cieniach (1840); pomimo piękności dziwnie przegląda w nich rozdwojona natura twórcy. To samo się dzieje w formie i treści: jest to duch, rzucający się w najgłębsze przepaście myśli, wzrokiem proroka oświecający tajnie przyszłości, a pomimo całej potęgi i piękności obrazów, nurzacający się w niejasnościach i zmierzchu. W formie, obok miejsc niezrównanej piękności i siły, spotkać można często górnolotne frazesy. 

Obok Wiktora Hugo Musset utrzymuje się na stanowisku samodzielnem. W roku 1833 wydaje poemat Rolla. Treść nader pospolita: bohater, przeżyty młodzieniec, przeputał majątek. Resztki pieniędzy używa na spędzenie nocy z kobietą sprzedajną— i truje się. W ramy te włożył poeta obrazki, malujące duszę chorą, odkrywając jej głębie i te cierpienia, które ją doprowadzają do zwątpienia i pesymizmu. Jest to pokolenie, które w nic nie wierzy, ani w Boga, ani w moralność, ani w ludzi, lecz nie jest na tyle płytkie, ażeby stratę przenieść z żartem na ustach,—-woli pocieszać się w objęciach rozkoszy zmysłowych. Męczarnie takiego wątpiącego ducha umiał Musset z głębokiem uczuciem namalować, nie jak spokojny malarz, lecz jak człowiek chory, odkrywający własną ranę duszy.

Wiktor Hugo
Wiktor Hugo

Jakób Rolla nie był tylko pogłębionym typem duchowym tysięcy owoczesnych ludzi, lecz obrazem samego Musset’a, który, pomimo wielkich zdolności, nie zdołał wytworzyć w sobie moralnej woli i pokonać siedzącego w nim złego ducha. Kędy spojrzymy tylko, wszędzie widzimy walczący w głębinach ducha stulecia problemat faustowski, ale słabe moralnie pokolenie nie mogło tej zagadki rozwiązać.

O ile Roila jest slabem odbiciem Byrona, o tyle w Spowiedzi dziecięcia wieku (1836—1846) można doszukać się pokrewieństwa z Rene’m. Jest to tak a sama postać, jaką spotykamy w romansach pani de Stael, w bohaterach niemieckich powieści, nowel i dramatów. Oktawiusz jest mężczyzną bez męskości. Kocha on zmysłowo kobietę i zostaje oszukanym. Szuka więc w trunku zapomnienia. Śmierć ojca wyrywa go na chwilę z tych orgii, a czysta miłość uszlachetnia go, nie wierzy wszakże w czystość miłości i Brygida odwraca się od niego. Oktawiusz chce się zabić, ale godzi się z losem.

Alfred de Musset.
Alfred de Musset.

Pojedyncze osoby są piękne; w ogóle w tonie całości panuje ten duch rozdwojenia, który i poetę do ruiny doprowadził.

W roku 1832 wyszedł romans Indiana Jerzego Sand ’a i wywołał ogromne wrażenie. W krótce dowiedziano się, że pseudonim ukrywał nazwisko Aurory baronowej Dudevant (1804— 1877). Treść książki została skierowaną przeciwko panującej formie małżeństwa.

Portret
Portret

Społeczność rysowana z prawdą bez przesady. Napisaną ona została pod wpływem socyalistycznych zapatrywań na wolność absolutną kobiety. W Indianie autorka wystawiła nienormalne społeczne i towarzyskie stosunki, wyrażając jednocześnie nadzieję powtarzającą się i w następnych romansach, że się stanowisko kobiety zmieni ku lepszemu. W Leii (1833) wystąpiła już jednak stanowczo, a począwszy od Spirydyona (1839), tendencye jej nabierały coraz większej wyrazistości i miały na uwadze potrzebę reformy całego społeczeństwa. Był to umysł jasny, śmiały, męski. W Spirydyonie przedstawiła ona bohatera, obdarzonego charakterem poważnym, rwącego się do wiedzy, jak Faust; miota się ona w zwątpieniu i przychodzi do przekonania, że rozum, tylko oparty o czysty chrześcijanizm, zadowolnie może człowieka i na tej podstawie, powinno się, według niej, ukształtować społeczeństwo. O ile pani Sand ten rozwój maluje—jest on arcydziełem, lecz ile razy próbuje myśli swoje wyłożyć w sposób filozoficzny, okazuje się słabość natury kobiecej. Rozwijając dalej swoje poglądy wpadała niekiedy, jak w Consueli Hrabinie Rudolstadt, w mistycyzm, który zresztą wówczas nurtował w zapaleńszych umysłach. 

Już w Leii okazała zdolność do analizowania duszy ludzkiej. Zdolność ta później do tego stopnia rozwinęła się w niej, że można powiedzieć, autorka wpadła w przesadę: poza refieksyą i analizą często nie można było dostrzedz natury ludzkiej.

Obok Sand’a stanął, jako malarz obyczajów i społeczeństwa swego, Honoryusz Balzac (1799-—1850). Jeszcze bardziej od pani Sand lubujący się w analizie duszy, całą siłę swego talentu poświęcił badaniu wewnętrznych stanów psychicznych swoich bohaterów. Obdarzony nadzwyczajnym darem obserwacyjnym, dostrzegał w człowieku pewne motywy czynów i myśli; na nieszczęście miał pociąg do przedstawiania jedynie chorobliwych natur, szczególniej w malowaniu postaci niewieścich. Bardzo rzadko tylko, jak w Eugenii Grandet, spotkać można dusze zdrowe i piękne ludzkie uczucia. Wyobraźnia Balzac’a charakteryzuje się nadzwyczajną ruchliwością; nigdzie nie znajduje ona punktu oparcia dla siebie; raz staje na gruncie rzeczywistości, innym razem unosi się w sferach abstrakcyjnych. Niekiedy rozpoczyna on rzecz obrazem symbolicznym, a kończy scenami wyuzdania fizycznego, odinalowanemi ze szczegółami realistycznemu Czerpał on materyał i myśli z łona społeczeństwa chorego, a za pomocą ich uplastycznienia działał uniemoralniająco na licznych swoich czytelników; malował wprawdzie żądze zmysłowe i ich następstwa, ale do pierwszych używał tak jaskrawych kolorów, przedstawiał je z taką skończonością, że się mimowoli trucizna udzielała czytelnikowi. Szczególniej w malowidłach charakterów, oddających się rozkoszom zmysłowym, roztacza Balzac tak wyrafinowana, nerwową żądzę używania, że wpływ musiał być poniekąd mimowolnym.

Tacy pisarze, jak Paweł de Kock (1794 —1871), Alexander Dumas (1803—1871) i Eugeniusz Sue (1804— 1857) uprawiali powieść, służącą za ulubioną rozrywkę klas średnich i niższych. Kock nie troszczył się o piękno, o treść, ale o zabawienie swoich czytelników; umiał też malować zmysłowe podniecenia i walki, w których najbardziej owoczesne społeczeństwo było rozmiłowane.

Eugeniusz Sue.
Eugeniusz Sue.

Taką samą drogą szedł Alexander Dumas — innym tylko talentem był obdarzony. Posiadając niezwykłą łatwość opowiadania, umiał utrzymać uwagę czytelnika w ciągłem naprężeniu, potrafił grać na nerwach i zmysłach jego, a przy bogactwie fantazyi nie brakło mu materyału Takie tylko były jego zasługi do nieśmiertelności i sławy europejskiej. 

Wyższym od obu był Eugeniusz Sue, szczególniej w pierwszych swoich powieściach ze świata arystokratycznego. W późniejszych Tajemnicach Paryża i Żydzie tułaczu umiał utrzymać nerwy w ciągłem natężeniu nawet u ludzi spokojnego temperamentu. Mając wyobraźnię łatwą w wyszukiwaniu efektów, posiadał jednocześnie zmysł prawdy, który mu nie pozwalał przekraczać pewnych granic,—pomimo więc całej chorobowości charakterów, można było odnaleźć w nich rysy prawdziwe, które potrafiły skupić na sobie uwagę czytelników.

Jakkolwiek między panią Sand a grupą pisarzy sensacyjnych była przepaść, pewnych wspólnych rysów u wszystkich dopatrzeć jednak można. Wszędzie dają się widzieć postacie rysowane z natury, nawet zdarza się to u Wiktora Hugo. Ale obok zarodków realizmu, widocznych u takich romantyków, jak Sue, u Balzac’a, Dumasa, u pani Sand, a nawet u ich naśladowców, widać jedną wadę u wszystkich: w budowie charakterów brak prawdy i miary. Wobec psychologii, jak u Balzac’a, zatraca się szkielet ludzki; człowiek staje się manekinem, z którym wyobraźnia robi różne doświadczenia. Tendencya zabija prawdziwość postaci, wyciska z nich krew rzeczywistości. W ostatniem dziesięcioleciu rys ten znowu się ujawnił w literaturze francuskiej, sprowadzając powieść na pole studyum patologicznego.

Jak Niemcy, miała też i Francya swoją lirykę polityczną. Na czele tego kierunku stał Henryk August Barbier (ur. 1805), mocno naśladujący Wiktora Hugo. Rozczarowany po rewolucyi 1831 roku, zwrócił się z całą potęgą satyry przeciwko chciwym lokajom królestwa, mieszczaństwu, Paryżowi. W utworach swoich, które niezawodnie w poezyi politycznej Europy zajmują pierwszorzędne stanowisko, rozwija on niepospolitą namiętność, siłę i patos. Pod względem cywilizacyjnym ognistemi—niestety jednak, prawdziwemi— barwami malował Paryż.

Obok Barbier’a postawić można Augusta Brizeux ’a (1806— 1858), który rozpoczął od poezyi idylicznej, a następnie dał zbiorek p. t. Les Ternaires (1840), w którym tonem elegicznym wypowiedział swój smutek z powodu panującego kierunku materyalistycznego.

Mniej więcej w połowie naszego stulecia powstała forma liryki socyalno-demokratyczna, która dopiero w następnem dziesięcioleciu zaznaczyła się wybitnie.

Na scenie panował Eugeniusz Scribe (um. 1861), który w ciągu życia przy pomocy współpracowników napisał przeszło 360 sztuk. On to, można powiedzieć, stworzył komedyę salonową, którą posługiwał się niekiedy, jako bronią opozycyjną. Z jednej strony dał on w komedyi za wiele miejsca przypadkowi, z drugiej — oparł akcyę na doskonale obliczonej intrydze. W powikłaniu wypadków był mistrzem; gdyby nie pisał tak wiele, tworzyłby dzieła znakomite, jak La camaraderie (1837). Z pośród innych komedyi wymienić należy Szklankę wody, która uchodzi poniekąd za typową pod względem prowadzenia intrygi. W romansie i noweli posuwał się niekiedy do brutalnego naturalizmu.

Eugeniusz Scribe
Eugeniusz Scribe

Wielu bardzo pisarzy dążyło do zdobycia samodzielności na polu poezyi, jak Edgar Quinct (1803—1875), którego utwory, jak Ahaswer, Prometeusz i inne, pełne są podniosłości, chociaż brakuje im skupienia, Prosper Merimee (1803— 1870), którego dzika wy. obraźnia prowadziła często na manowce.

Literatura Francyi i Niemiec jest nawskróś przesiąknięta prądami wieku; w innych krajach prąd ten wystąpił u pojedynczych pisarzy tylko, albo też, jak w niektórych, skupiał się z niezwykłą siłą koło idei narodowej.

W Anglii powieść stała na czele rozmaitych rodzajów twórczości; dążenia polityczne i religijne dostarczały wątku pisarzom, ale dopiero w następnem dziesięcioleciu zaznaczyła się wybitnie tendencyjność takich pisarzy, jak Kingsley, Wiseman i innych. Około roku 1840-go powstała powieść sensacyjna i zyskała szeroki rozgłos, a pod względem szorstkości malowidła nie tylko dorównywała francuskiej, lecz często ją przewyższała brutalnością. Różniła się tylko od niej przewagą pierwiastku umoralniające - winny musiał być ukarany, niewinny nagrodzony. 

Bulwer w tym czasie dosięgnął szczytu swego rozwoju. Zarówno powieści z życia wziętej, jakoteż historycznej, osiągnął już spokój wyrozumowany; jako poeta posiadał mniejszą siłę, niż jako znawca ludzi i spostrzegacz. Pośród nowożytnych powieści pierwsze miejsce zajmuje Pelliam, pośród historycznych — Ostatnie dni Pompei (1834) i Rienzi (1835), w których potrafił pochwycić i oddać z wielką jasnością ducha epoki. Po roku 1835 Bulwer posiadał już nader głośne imię w całym świecie cywilizowanym. W Niemczech wysoko go postawiły przekłady Schillera, które dziś jeszcze do najlepszych zaliczyć można. Bulwer kochał swoją ojczyznę, jak rzadko kto, ale nie był wolny od materyalistycznych poglądów, którym hołdowała większość ludzi wyższego stanu w Anglii, od pozornej, polegającej na formach religijności i jednostronności narodowej.

Obok Bulwera zasłynął Karol Dickens (1812— 1870). Długie i ciężkie walki życiowe przebył poeta, lecz wyszło mu to na dobre: z żelazną wolą, poważnym umysłem i ciepłem sercem wyszedł on z tej walki. W roku 1836 ukazały się jego Sketchesi od razu zwróciły uwagę na młodego autora: potem napisał Pickwick - papers (1837-1838), wreszcie Olivera Twista. Odtąd z każdą powieścią zwiększała się jego sława. Wyśmiewając wszystko, co było śmiechu warte, umiał on zachować współczucie i miłość dla małych i cierpiących. Pomimo wielkich zdolności, nie posiadał Dickens jednak umiejętności stwarzania wielkiej kompozycyi; od szkiców zaczął, szkicem też był tylko każdy jego romans.

Sprzeczność niejako z płytkim i romansam i Dizrael’ego, który miłość własną high life’u pokrywał sofistyką, tworzyły prace Williama Makepeace Thackeray ’a (1811— 1863). Z niezwykłą siłą chłostał obłudę w Catharin ’ie (1839) i w The shabby gentile story (1840), a zaostrzył jeszcze bardziej broń w Vanity fair (1847), piętnując wady gryzącą satyrą. Twórczość jego mało jednak odpowiada smakowi estetycznemu, a w ogóle grzeszył on dziedziczną niejako wadą angielskiego powieściopisarstwa—brakiem poglądów szerszych. 

Henryk Lytton Bulwer
Henryk Lytton Bulwer

W walce swojej z nowożytnem społeczeństwem nie był osamotniony. W tym samym kierunku pracowała kobieta wyższego towarzystwa, hrabina Mary v. Blessington (1790—1846), pisząc zjadliwe powieści i szkice z życia wielkiego świata.

Karol Dickens
Karol Dickens

Poznała ona Byrona we Włoszech, broniła go często wobec obłudnych fanatyków cnoty i można powiedzieć, że przyczyniła się poniekąd do wytworzenia przełomu w sądach o Byronie, jak i się na jego korzyść rozpoczął w Anglii.

Za zwierciadło niejako stosunków angielskich służą Traits and stories of the Irish Peasantry (1830— 1832) Williama Carieton ’a, ale potężniej bije tętno krwi irlandzkiej w romansach John’a Bamin, który, malując przeszłość, zaostrzył jeszcze bardziej stosunki istniejące. Najgwałtowniej jednak i z największą prawdą malowała stosunki irlandzkie Anna Fierding - Hall (ur. 1802). Szkice jej, szczególniej Światła i cienie życia irlandzkiego (1838) odznaczają, się miarą prawdziwą; nie ukrywa ona ani wad, ani słabych stron rodaków, ale w sposób naturalny maluje nędzę i zalety mieszkańców „Zielonej wyspy.” 

Lirycy sławni około roku 1830 schodzą ze sceny. Najwybitniejszy z nich Coleridge zmarł już w roku 1834. Southey i Words - worth także zeszli z pola. Godnem jest uwagi, że prądy wieku od biły się nawet w liryce.

William Thackeray
William Thackeray

Nigdy jeszcze poeta nie wyśpiewał z taką gwałtownością nędzy i jej zwątpień, rwących duszę, jak to uczynił Tomasz Hood (1798— 1845) w swojej Pieśni o koszuli; każdy wyraz jest tu łzą palącą, przekleństwem, rzucanem samolubnemu społeczeństwu, które wśród wrzawy nic słyszy wołania ubóstwa, prowadzonego przez uczciwą pracę do śmierci głodowej. Równie namiętnie przedstawił nędzę proletaryatu Ebenezer Elliot (1781— 1849).

Na rozwój nowszej krytyki wpłynęła literatura niemiecka za pośrednictwem Carlyle’a Z własnych jego dzieł przypadły w tym czasie Szkice (1839), jak coteż Thetailor doneover—Sartor Resartus (1833 1834). W 1827 roku Carlyle usuną! się na wieś i tam oddał się, obok pracy nad literaturą niemiecką, studyom nad socyologią i polityką Powyższe dzieło jego jest mięszaniną powagi i komizmu, rzeczy wzniosłych i karykatury. Opisując niejako życie ludzkie, krytykuje Carlyle swoją epokę. Jakkolwiek zajmował on zwykle stanowisko negatywne, zachował jednak w niektórych swoich pismach cel pozytywny: była to cześć, jaką posiadał dla każdej skończonej, samodzielnej osobowości. Doprowadziło go to z jednej strony do pewnego kultu przeszłości, z drugiej nauczyło pogardzać chorobliwem dążeniem do równości i wolności, które uniemożebnialy rozwój indywidualizmu.

Wpływ prac krytycznych Carlyle’a odbił się na Alfredzie Tennysonie (ur. 1809). Pierwsze prace jego w latach 1827, 1830 i 1833 przeszły niepostrzeżone, dopiero od roku 1842 rozpoczyna się rozgłos poety. Nie był on ani lirykiem, ani epikiem, lecz posiadał pewne usposobienie do refleksyi; obrazy i język często w skutek dążenia do artyzmu, przerafinowane. Szczególną pięknością odznaczają się jego obrazy przyrody na tle liryczno-epicznem, nad którymi unosi się pewien urok fantastyczny.

Z grona pisarzy angielskich na wybitniejsze wyróżnienie zasługuje lord Tomasz Babington Macaulay (1800—1859). Jego krytyczne studya, zamieszczane w Edinburgh-Review, miały wielki wpływ na historyków, wskazując potrzebę połączenia wiedzy z formą estetyczną. Historia Anglii (1848—1849) doprowadzona do pokoju w Ryswick była właśnie dziełem, które zawdzięczało rozgłos swój bardziej pięknej formie i umiejętności przedstawienia przeszłości, niż głębokości wiedzy.

W angielsko-amerykańskiej literaturze zaznaczył się ogromny postęp, szczególniej w liryce, odznaczającej się bogactwem tonów. Na czele liryków stanęli Edgar Allan Poe (1811— 1849) i Henryk Wadsworth Longfellow (ur. 1807).

Rozgłos Longfellow’a począł się dopiero około 1839 roku; już w poezyach drukowanych wcześniej widać w nim było dążenie do możliwej artystycznej jasności. W lirycznych nawet ustępach przebija wszędzie pełen łagodności i powagi spokój, który często bardzo przypomina Goethego, chociaż ogólny rys jego poezyi jest bardziej romantycznym, niż klasycznym. Do najpiękniejszych może utworów z tego, co napisał, zaliczyć należy epopeję p. t. Ewangeline (1855).

Alfred Tennyson
Alfred Tennyson

We Włoszech dorobek literacki, pomimo obfitości, nic nowego nie przyniósł. Usiłowanie do zjednoczenia się nadało pewną, szlachetną cechę utworom literackim. Tu i owdzie znać było wpływ obcy, ale wiara narodu w przyszłość własną i miłość kraju, chroniąc literaturę od kosmopolityzmu, uratowały cześć narodową.

Pamiętniki Silvia Pellico (1833) były poniekąd materyałem fermentującym; przebyte przez niego cierpienia budziły nienawiść do Austryi. Dramaty jego miały mierną literacką wartość.

W zakresie powieściopisarstwa pierwsze miejsce zajmował Franciszek Guerrazzi (1805 — 1873) który w późniejszych swoich utworach, jak Czarni i biali, Inuovi Taruffi za wiele dal miejsca ten lencyi politycznej. Romans współczesny uprawiał Neapolitańczyk Antoni Ranieri (ur. 1809). którego najlepsza powieść Ginevra (1839) poświęcona była krytyce zarządu domu sierot.

W dramacie i komedyi pod wpływem francuskiego neo-romantyztnu klasycyzm coraz bardziej ustępował z pola; w technice naśladowano Scribe’a, w treści— Kotzebuego.

Tomasz Babiugton Macaulay.
Tomasz Babiugton Macaulay.

Jako jeden z najwybitniejszych reprezentantów idei jedności Włoch w literaturze odznaczył się Maxym Taparelli d ’Azeglio (1798 —1865), którego romans Nicolode Lapi (1841) doznał wielkiego powodzenia i wpływu na koła najnowsze. W ogóle jednak zauważyć należy, że popchnięcie wszystkich sił twórczych w kierunku zdobycia wolności i niepodległości nie pozwoliło Włochom skupić się, ażeby dać utwór wielkiej artystycznej wagi. Brakowało takiego geniusza. jakim był Dante, ażeby ideę narodową postawić na wysokości wszechludzkiej. W takich razach najskuteczniej rozwija się satyra. Przedstawicielem jej poniekąd był Józef Giusti (1809 -1850), który w odpisach przewędrował całe Włochy, będąc plagą wszystkich ministrów, królów i książątek rozmaitych państw. On też może jeden pozostał zupełnie samodzielnym.

W Hiszpanii najprzód niemieckie, następnie francuskie wpływy, wichrzyły wśród młodego pokolenia. Wpływ ten rozpoczął się od Lessinga i jego krytyki francuskiego klasycznego dramatu, później wpływ francuskiego neo-romantyzmu walczył przeciwko stylowi perukowemu, lecz w takich warunkach rozkwit poezyi samodzielnej bywa niemożliwy; każdy kogoś innego naśladował: ten Byrona, ów Huga, Lamartine’a, lub Scott’a, a nie brakło i takich, którzy się sztucznie zapalali do Vegi i Calderona.

Henryk Wadsworth Longfellow
Henryk Wadsworth Longfellow

Stronnictw a literackie wiodły walki ze sobą, żądając wprowadzenia do teatru dzieł starych mistrzów. Dopiero sztuka Bretone ’a de los Herreros p. t. Marcela, napisana w stylu dramatów narodowych, odniosła w 1831 roku stanowcze zwycięstwo i w prowadziła neo-romantyzm na scenę. Zmiana smaku estetycznego nie obeszła się bez namiętnych walk krytycznych. Dopiero od r. 1830, złagodniała nieco cenzura, umożebniła rozwój piśmiennictwa. Tu zwróciły na siebie uwagę Listy biednego gawędziarza przez Don Mariano Jose de Larra (1809—1837), pisarza pełnego siły i werwy, który niejednokrotnie, nie tylko jako krytyk objawów z życia społecznego, politycznego i literackiego, ale jako głęboki satyryk występował. Larrę możnaby porównać do Byrona, przykrojonego według hiszpańskiej miary; i on posiadał w sobie ducha przeczenia i wątpliwości, żył w niezgodzie ze swoją epoką i otoczeniem, i jemu brakowało tej siły moralnej, która do celu wytkniętego prowadzi. Był on tem dla Hiszpanii, czem Leopardi dla Włoch, a Musset dla Francyi. Zakończył życie samobójstwem. 

Takim również charakterem rozdwojenia odznaczał się talent Don Josode Espronceda (1810— 1842), który nigdy nie zdobył jedności ducha, uczucia i woli- Życie jego — to istny romans: w 14-ym roku życia był członkiem tajemnego, rewolucyjnego związku; uwięziony opuścił ojczyznę, i jako 22-letni młodzieniec walczył na barykadach w Paryżu, potem w Pirenejach, aż wreszcie amnestya sprowadziła go do Madrytu. Już w roku 1833 zatarg z rządem zmusił go do ucieczki z kraju; po długiej tułaczce zamieszkał w Hadze, ale klimat północny zrujnował jego zdrowie. Umarł w Madrycie. U żadnego pisarza może niewiara i zwątpienie nie wystąpiły z taką gwałtownością, jak u Esproncedy; bohaterami jego są nieszczęśliwi, wyrzutki społeczeństwa. W niedokończonym poemacie Diablo mundo („Świat jest szatanem”) zaznaczył się z całą siłą rozłam wewnętrzny i brak zupełny wszelkiej moralnej samowiedzy. Bohater tego poematu, Adam, należy do najdzikszych postaci, jakie literatura wszechświatowa posiada — skończone wcielenie moralnego nihilizmu.

Na pogrzebie Larry, w którym pół Madrytu brało udział, wystąpił młodzieniec, który przeczytał wiersze na śmierć zmarłego. Był to Don Jose Zorilla (ur. 1817), który od razu stał się głośnym. Posiada on poniekąd te same rysy, co i Espronceda, należy do charakterów rozdwojonych, słabych, do prawdziwych dzieci wieku. W Venecia ujawnia się dwoistość jego natury. Wiele legend w jego Cantos del trovador odznacza się pierwszorzędną pięknością; jed n e ustępy przypominają najlepsze miejsca z daw nych romantyków, inne —mistykę Calderona. Pod piórem jego odradzają się dawne boje z Maurami, dawne rycerskie czasy z ich turniejami i walkami, ich wiarą głęboką.

Ale tak się tylko zdaje. W rzeczy samej są to tylko cienie, cienie uczuć dawnych, dawnych ludzi. Pomimo więc bogactwa wyobraźni, niekiedy skończenie pięknego języka, brak mu wszakże głębszej iedności ducha.

W ogóle nic tak nie działa rujnująco na młode talenta. jak miłość własna. Niepodobna zabronić pisarzowi, ażeby nie brał udziału w sprawach bieżących, ale to jednak jest rzeczą pewną, że wszędzie i zawsze walki stronnictw osłabiają umysł, działają uniemoralniająeo. Łatwe zwycięztwa, próżność i chęć jej zaspokojenia, sprowadzają ludzi z drogi właściwej pracy twórczej, a robią z nich pionki, będące w usługach społeczeństwa.

Portret
Portret

W literaturze drobnych północno germańskich państw mało nowego; zdawałoby się, że strzeże je od napływu myśli jakiś wał obronny. Zatrzymanie się w ruchu wszelkich soków żywotnych sprowadza zwykle stan niezdrowy. W Danii w zakresie literatury dramatycznej zanotować należy J. L . Heiberga (1860) i Hertz’a; jako tragik zyskał rozgłos J. C. Haucli. Były to sławy, że tak powiem, miejscowe tylko. Szersze znaczenie pozyskał dopiero H. Chr. Andersen (urod. 1805); spotkała go rzecz zwykła: dał się poznać, jako pisarz znakomity zagranicą,—a w kraju służył za tarczę do pocisków szyderstwa głupców Nie był to talent pierwszorzędny: liryka jego powierzchowna, dramaty pozbawione sceniczności, tylko bajki pozyskały mu sławę niespożytą.

W Szwecyi trwały dalej spory fosforytów i gotów. Pierwsi dosięgli szczytu niejasności w dziełach D. A. Atterbomsa (urn. 1855), który przesadą w romantyzmie zaszkodził pięknemu swemu lirycznemu talentowi. Do rzadkich zjawisk w literaturze wszechświatowej zaliczyć należy Jana Ludwika Almquist'a (1793— 1866); najprzód hołdował on romantyzmowi „gotyckiemu,” polem wybuchnął w nim nagle realizm, do którego przyłączył się wpływ francuskiego neo-romantyzmu. Co do poglądów na stosunki społeczne poszedł za przykładem reformatorów społecznych Francyi i wystąpił przeciwko chrześcijanizmowi, co wywołało oburzenie i zmusiło go do ucieczki z kraju. Almquist posiadał zbyt ruchliwy umysł i przez to szkodził rozwojowi własnego talentu; przytem brakło mu smaku i zdolności do samokrytyki. W ten tylko sposób można usprawiedliwić, dlaczego w jego poezyach, obok miejsc pełnych świeżości, mnóstwo nienaturalności i fałszywych uczuć.

W Rossyi Puszkin dosięgnął najwyższego szczebla swego twórczego rozwoju po roku 1830-ym; przypadło to mianowicie na chwilę jego pobytu na wsi, gdzie ukończył Oniegina, napisał kilka nowel prozą i scen dramatycznych, jak Mozart i Salieri, Uczta w czasie cholery i inne. Ale ju ż wtedy objawiło się w nim pewne zmęczenie moralne. Pomimo tego wszystkiego wir życia unosił go, był więc światowcem pomimo chęci, urzędnikiem— bez powołania, i żył w dodatku w ciężkich rodzinnych warunkach; tak więc m arniała w nim siła, osłabiał się duch. Do jednej ze swoich przyjaciółek pisał w 1836 roku: „Żyję w ciągiem podnieceniu. Niech mi pani wierzy, choćby życie było w istocie tylko „słodkim nałogiem,” zawiera dosyć goryczy, ażeby się do niego zrazić. Świat wyobrażam sobie, jako brudną, błotnistą ulicę.” Tyle mu tylko przyniosło życie; padł też ofiarą pojedynku 10 lutego 1837 roku. Zabójcą jego był awanturnik francuski, dobrze widziany w wysokich kołach towarzystwa petersburgskiego. Sposób, w jaki ówczesny „wielki świat” zapatrywał się na zapasy poety z próżniakiem, uśmiechy, szepty i plotki na rachunek męża broniącego czci swojej i żony, świadczyły wyraźnie o wytwornej demoralizacyi, jaka tam panowała.

Puszkin jest największym poetą Rossyi; żaden nie przewyższył go ani siłą wyobraźni, ani gładkością wysłowienia; ale i on cierpiał na te chorobę wieku, która tylu ludzi zdolnych złamała moralnie—niemoc duchową, słabość woli, nie mającej dość siły do wydobycia się z bagniska, zatruwającego swemi wyziewami talenta i charaktery. Życie jeg o dowiodło jednak, że pod względem rozwoju kulturalnego, owoczesny „wielki świat,” będąc sam zepsutym, zarażał i niszczył także talenta, które do koła swego wciągnąć potrafił. 

Większość owoczesnych poetów w Rossyi, tak samo jak Puszkin i Lermontow, albo należała do świata arystokratycznego, albo „używającego;” wszyscy pragnęli żyć wykwintnie, chociaż środki materialne nie wystarczały na to.

Michał Lermontow.
Michał Lermontow.

Równie wybitnym, jak Puszkin, dowodem wpływu na niepospolite umysły panującego ducha epoki był także Michał Lermontow (1815— 1841). Jako 18-letni wyrostek pisał on do przyjaciółki swojej w Moskwie: „Od chwili, kiedy pisałem do pani, tak wielka nastąpiła we mnie zmiana, że nie wiem, jaką wybrać drogę: występku, czy szaleństwa.” Winien miejscu mówi: „Czuję potrzebę rozkoszy materyalnych. W taką nieszczęśliwą duszę pół-dziecka jeszcze wpadło nasienie bajronizmu. Najlepiej stan duszy jego i myśli maluje następujący wiersz:

„Ze smutkiem patrzę na dzisiejsze pokolenie:
W szystko jest próżne i blade.
Słabi i obojętni na dobro i złe,
W niebezpieczeństwie — pogardy godna nasza słabość,
A wobec potęgi jesteśmy tylko tchórzliwym i niewolnikami.
Podążamy więc do grobu bez szczęścia i sławy”.

Jakkolwiek znajdujemy tu oddźwięk myśli Byrona, w całości jednak przebija tyle praw dy, że j% trzeba przyjąć za odblask wewnętrznego stanu ducha poety. Potwierdzają to me tylko późniejsze jego. sty, ale także romans p. t. Bohater naszych czasów (183J 18 ), który z zachwytem byt przyjęty przez russk.e społeczeństwo. Pieczorin bohater tego dzieła, o bardzo luźnej zresztą budowle, należy do typów pokrewnych Onieginowi. Młody, bogaty, światów, ec, pray tem samolub przesycony życiem, zimny, szarpany przez zwątpienia. „Wcześnie rozpocząłem żyć - mówił Lermontow sam o sobie-jeszcze wcześniej skończę." Wysłany na Kaukaz, z powodu pojedynku (IWO , w kilka miesięcy potem w plątał się winną awanturę, skąd znowu przeszło do pojedynku, który wypadł dla niego fatalnie - w 26-ym roku życie zakończył.

Wiele ustępów w jego utworach poetyckie i szczególniej w Demonie, jakoteż w Pieśni o carze Iwanie Wasilewiczu (1837) świadczy, że pomimo naśladowania Puszkina i Byrona, tkwiła w nim niepoślednia siła samodzielności, lecz i jemu brakło woli etycznej i on był ofiarą wieku. 

Teraz przejdziemy z kolei do trzeciego pisarza, na którym także odbił się Wpływ epoki i społeczeństwa, tylko w innej mierze; pisarzem tym iesi Mikołaj Gogol (1808 -1852). Rusin z urodzenia, obdarzony był usposobieniem melancholijnemi wyobraźnią pracująca wgłęb, ieoo istoty. W pierwszej epoce swojej twórczości ulegał wpływom romantyzmu, posiadał jednak nader wybitne zdolności humorysty i ten ostatni rys, pogłębiony w późniejszym wieku, charakteryzował cała jego twórczość, w Wieczorach na futorze zamknął opowiadania z życia i legend ludu wiejskiego osnute, pełne czarującej naiwności, świeżości w przedstawieniu charakterów i poetycznego malowidła naurv. Pokrewna im duchem, chociaż wzięta z życia historycznego, lyla nowela Taras Bulba, w której autor maluje dawne życie kozackie.

Przeniósłszy się do Petersburga, Gogol w życie owoczesnego społeczeństwa zapuścił swój wzrok; badawczera, bystrem okiem dostrzegł tę sprzeczność, jaka panowała między błyskotliw em bogactwem a nędzą, niemającą nazwiska — i przerobił to życie na obrazy, w których odbija się chorobliwe podniecenie wyobraźni. W czterech nowelach bohaterowie jego kończą pomieszaniem zmysłów— w Portrecie, Płaszczu, Newskim - prospekcie i w Pamiętnikach waryata. Przenika je realizm, sprawiający dreszcze; z głębi utworów tryska humorem pełen smutku. Nawet tam, gdzie niema dramatycznej grozy, gdzie satyra widocznie odzianą jest w płaszcz humoru, na usta czytelnika wybiega uśmiech, jak np. w Rewizorze (1836) i w Duszach mar­twych (1842). 

Mikołaj Gogol
Mikołaj Gogol

W pierwszym utworze autor wyśmiewa, żyjący łapówkami i oszukaństwem świat urzędniczy, w drugiej— sprzedajność urzędników i chciwość drobnej szlachty. Świat petersburgski wystawi! sam sobie najsmutniejsze świadectwo, przyjmując oba powyższe dzieła z najżywszą radością; śmiano się z komicznych sytuacyi, zapominając o myśli jego w głębi utworów, której się mógł dopatrzeć tylko człowiek, miłujący kraj ojczysty. Gogol bawił więc tylko własne społeczeństwo. Nie przeszkodziło to jednak pisarzowi, który z taką siłą, jak nikt przedtem, skrytykował własne społeczeństwo, pojednać się z istniejącym porządkiem, a nawet bronić tego systematu, który w pismach swoich ganił.

Ku końcowi życia nastąpiła w nim pewna zmiana umysłowa pod wpływem prądów religijno-mistycznych; począł wierzyć, że Rossyi przeznaczonem jest od Boga zgruchotać potęgę Zachodu, a na jego ruinach zatknąć sztandar słowiańsko-prawosławnego panowania. Mistycyzm religijny doprowadził go wreszcie do tego, że całe dnie spędzał na modlitwie i postach, aż wreszcie 4-go marca 1852 roku znaleziono go zmarłym przed ikoną.

Pomimo jednak nieprzyjaznych okoliczności kultura zachodnia brała górę; widocznem to było nie tylko w pracy państwowej lecz i twórczej. Romanse Aleksandra Hercena: Kto winien? Dr Kriepowi inne torowały drogę nowym ideom. Najwięcej jednak przyczynił się do tego Wissarion Gregorowicz Bieliński (1812—1848) jako krytyk, którego, nie bez pewnej słuszności nazwano „russkim Lessingiem.” Pierwszy wpływ wywarli na jego umysł romantycy niemieccy z Schillingiem na czele, a następnie filozofia Hegla, której ślady już w pismach jego i krytycznych artykułach się uwidoczniły. W krytykach swoich polemicznych wystąpił on przeciwko sławianofilom, przepowiadającym zniszczenie Europy. Wysokie stanowisko Bieliński wyznaczył Gogolowi; widząc w nim geniusz twórczy, rozpoczynający nowy okres w literaturze — dążenie do realizmu, do prawdy, chociaż rys taki nie występował nigdy u jednego tylko pisarza w żadnej literaturze. Wszędzie były ogniwa pośrednie. Wyprzedził też na tem polu Gogola Puszkin, zarówno w Onieginie jaki w mniejszych utworach.

Późniejsze badania krytycznych utworów Gogola, a najbardziej jego własna Spowiedź, dały klucz do poznania najwybitniejszej cechy jego twórczości— humoru. Gogol powiada, że humor był dla niego rodzajem lekarstwa od smutku; ażeby rozerwać samego siebie wymyślał on rozmaite humorystyczne sytuacye, nie troszcząc się o to: po co to wszystko, dlaczego i jaki kto z tego pożytek odniesie.

Adam Mickiewicz
Adam Mickiewicz

Dopiero pracując nad Duszami martwemi począł zastanawiać się nad tein: co i w jaki sposób wyrażać powinien pewien charakter? Następstwa tego dążenia do nadania podstawy swemu humorowi były, o ile wiadomo, bardzo smutne: skutkiem zupełnego braku wykształcenia filozoficznego nie rozszerzył on swojej twórczości za pomocą badania kierunków i prądów ideowych w Europie, lecz starał się pogłębić j ą za pośrednictwem moralnych czynników, co spowodowało zabłąkanie się w labiryncie mistyczno-ascetycznych rozumowań.

W owoczesnej literaturze russkiej trwały dalej walki stronnictw, usiłujących przeprowadzić takie lub inne zasady. Karamziniści walczyli z Szyszkowcami, romantycy z klasykami, lecz wałki te prowadzone były przeważnie w kołach plebsu literackiego. Olimpijczycy — grupa salonowo romantycznych poetów, uprawiający niby rodzaj — sztuka dla sztuki, — zwykle dobrze uposażeni materyalnie i zajmujący wysokie stanowiska społeczne, rzadko w tej walce podjazdowej brali udział. Kółka Hercena, Stankiewicza, Kiriejewskich wytworzyły ku końcowi czwartego dziesięciolecia dwa obozy: petersburgski, tak zwanych zachodników, skupiony koło Bielińskiego i moskiewski — sławianofilów, na czele których stali bracia Kiriejewscy, Aksakowowie i Chomiakow.

W okresie tym literatura polska dosięgła najwyższego szczytu rozwoju w dziedzinie poezyi. Słońcem jej był Adam Mickiewicz. Postać to ze wszech miar wyjątkowa i piękna, zarówno jako poeta i jako człowiek. W dziejach twórczości artystycznej ludzkości mało się znajdzie ludzi, którychby z potęgą jego geniuszu porównać można, a pod względem charakteru twórczości, szczególnie w ostatnim jej okresie, w Panu Tadeuszu, jeden tylko Homer z Odyseją stanąć obok niego może. Podróż po Włoszech nie przyniosła dla jego ducha takich zdobyczy umysłowych, jak Goethemu; nie miał po temu ani warunków odpowiednich osobistych ani ogólnych. Przeciwnie, zetknięcie się jego z rodziną Ankwiczów, z Rzewuskim, z Krasińskim i z innymi ludźmi wyższego umysłu i serca, utrzymały w nim płomień znicza, zapalony od borów Witenesa i Mindowego. Nie pisał w czasie podróży nic, prócz parę ulotnych wierszyków, natchnionych głęboką wiarą i rozbudzonem uczuciem miłości dla Ankwiczówny. W takiem usposobieniu, rozstawszy się z przyjaciółmi, osiadł w Paryżu.

Paryż ówczesny roił się życiem publicznem i skupiał w sobie najhałaśliwszą część emigracyi, żyjącej w ciągłych swarach ze sobą, w ciągłej walce i nieufności. Życie takie wstręt w nim budziło, uciekał od niego, a jednocześnie, zamknięty w sobie, żyt dawnem życiem —wspomnień młodości. Tu urodziło się zakończenie Dziadów, poemat, który, według mniemania poety, miał być najlepszym jego utworem, a którym w istocie Mickiewicz w sposób namiętny i niezmiernie subjektywny wypowiadał tylko myśl filozoficzną stosunku człowieka do świata. Prawdziwem arcydziełem poety, któremu równego nie posiada żadna literatura, był Pan Tadeusz, czyli ostatni zajazd na Litwie (Paryż, 1834).

Andrzej Towiański
Andrzej Towiański

Usunąwszy się w głębie własnego ducha, nad tym poematem „dumał na paryskim bruku.” W prostej, lecz wielkiej swojej duszy myślał, że pisze tylko „poemat sielski,” w istocie zaś napisał epopeję szlachecką, jakiej jeszcze literatura polska nie posiadała. Jest to obraz narodowego życia w końcu XVIII-go wieku, z jego wadami, przymiotami, błędami, malowany z tak wielkiem mistrzowstwem. spokojem i prostotą, że się zupełnie zbliżył do wieszcza helleńskiego w Odyssei , zachowując samodzielność myśli, żywość barw, głęboko odczutą, własnego nieba. Łatwość i barwność opow iadania idą w parze z niezrównanym spokojem epickim; nie wysadzał się Mickiewicz na malowanie bohaterów w tym lub owym stylu, według jakiejś reguły, lecz malował ludzi tych, co żyli. Nikt nie okazał się od niego bardziej wszechstronnym. Językiem prostym , pięknym i czystym pisał tak, jak mówił i czuł, lecz potrafił nadać temu językowi bądź giętkość i barwność, jak np. w opisach natury lub zdarzeń, bądź patryarchalną prostotę, jak np. w opowiadaniach starych ludzi, bądź siłę i jędrność dramatyczną. Ironia jego subtelna, łagodna i pobłażliwa, myśli, ile razy sprawy publiczne potrącił, wzniosłe i pełne powagi; język w ogóle pełen obrazów, malowanych na tle żywej natury. W obrazach panuje ład, logika, jasność—niema zupełnie tej mglistości wyobraźni i farb, któremi grzeszyło współczesne pokolenie poetów eu ro pejskich romantycznej szkoły.

Pan Tadeusz był zakończeniem twórczej działalności Mickiewicza. Ożeniwszy się, począł rozglądać się za stałem zajęciem i w krótce je znalazł, jako profesor literatury łacińskiej w Lozannie, gdzie towarzyszyły mu uznanie i cześć, przechowane aż dotychczas. Wezwany jednak przez ministra oświecenia we Francyi Cousin’a na nowootworzoną katedrę literatur słowiańskich, wrócił do Paryża i 22 grudnia 1840 roku miał pierwszą lekcyę (1840— 1844). Pierwsze dwa lata wykładów stanowiły poniekąd epokę w świecie naukowym: z wielką nauką, a jeszcze większą intuicyą, oświetlał on dzieje umysłowego rozwoju Słowian i odkrywał wobec zdziwionych cudzoziemców nowy świat, mało dotychczas znany. 

W 1842 roku zjawił się w Paryżu człowiek, który ogromny wpływ w yw arł na Mickiewicza i innych współczesnych mu poetów, wpływ ujemny, bo obezwładniał ducha ludzi, zbliżonych do niego, a lgnących dzięki tylko imieniu Mickiewicza. Człowiekiem tym był Andrzej Towiański (1795— 1878). Mistyk religijny, w kraju jeszcze będąc, bredzić począł o stworzeniu nowej sekty religijnej, której główną podstawą miało być peryodyczne pojawianie się wobec ludzkości Mesyasza (sam siebie uważał za ostatniego Mesyasza), mającego ludzkość od grzechów wybawić. Nauka jego, zwana mesjanizmem , doprowadzić miała do zupełnej zmiany stosunków społecznych, w istocie zaś doprowadziła tylko do obłędu religijnego Mickiewicza, Słowackiego, Goszczyńskiego, Skrzyneckiego, Rettla i wielu innych. Doktryna Towiańskiego opierała się na metampsychozie, czyli stopniowem przekształcaniu się dusz na coraz lepsze. Głosił on, jak hr. Tołstoj obecnie w Rossyi, że cierpienie jest złem, jest grzechem, który zwalczać trzeba pokorą; wszelkie cierpienia, ponieważ wypływały z błędów i grzechów poprzednich, powinny być znoszone biernie w celu łatwiejszego przejścia do stanu doskonalszego. Było to więc poprostu głoszenie fatalizmu, zgubnego z wielu względów, bo krępującego myśl i wolę człowieka.

Bohdan Zaleski.
Bohdan Zaleski.

Wypadek sprowadził Mickiewicza z Towiańskini, któremu ten ostatni żonę „prawie cudownym sposobem ” wyleczył— i w ten sposób pozyskał ucznia, który go geniuszem swoim zasłonił. Podniecony moralnie nieszczęśliwemi wypadkami życia domowego, religijny z natury, Mickiewicz, przejęty czcią, dla mistrza, a co ważniejsza, sam będąc „w podnieceniu ducha,” innych za sobą pociągnąć usiłował. Do mistycyzmu religijnego przyłączył się pewnego rodzaju mistycyzm polityczny. Mickiewicz wierzył w gwiazdę Napoleonidów i począł mesyanizm Towiańskiego głosić z katedry równocześnie z mesyanizmem politycznym Bonapartych. Rząd Ludwika Filipa nie mógł obojętnie patrzeć na to; Mickiewiczowi naznaczono następcę i cofnięto połowę pensyi. Odczuł to poeta. „Chciano, żebym się uspokoił — pisał do Józefa Grabowskiego — Dobry jest pokój umarłym i szczęśliwym.” Wkrótce jednak zaszły wypadki, które mu pozwoliły otrząsnąć się z usypiającego wpływu towianszczyzny. Zmarł w Konstantynopolu.

Postać cala Mickiewicza i jego siła twórcza są tak olbrzymie, że stoi on w literaturze naszej osamotniony; naśladowano rodzaj poezyi, którą on uprawiał, lecz nikt nie pokusił się naśladować Mickiewicza— tak jest on skończoną i wielką całością.

Zanim przejdziemy do dwóch innych poetów, którzy pierwszorzędne miejsce po Mickiewiczu zajęli, kilka słów powiedzieć należy o szkole ukraińskiej, która również w tym okresie największego rozwoju dosięgła.

Malczewski wcześnie zakończył życie, ale natomiast głośniej odezwał się Bohdan Zaleski. Główne cechy jego poezyi pozostały niezmienne, — ta sama śpiewność, dźwięczność, muzykalność języka obok ubóstwa treści. Malował on niby Ukrainę, ale nie rzeczywistą, nie realną lecz poetyczną. Było w tern malowidle wiele muzyki, wiele barw , lecz mało praw dy, a nawet owa muzyka i obrazy nie posiadały wyrazistości, przedstawiały się niby w mgle jakiejś. Najczęściej brał motyw ludowy, który rozwijał po swojemu — barwnie i dźwięcznie (Kalinowy most). W dumach historycznych miejsce motywu obyczajowego zastępowała legenda lub fakt (Dumka Mazepy, Księżna Hanka, Damian Wiszniowiecki i inne), lecz traktował je z tem samem bogactwem wyobraźni, barwnością obrazu i stylu, jak i inne swoje utwory. Zaleski naturę, życie, dzieje ukraińskie przerobił na obrazy poetyckie. Inaczej nie umiał patrzeć na świat. Myślał obrazami i nie umiał pohamować „wybryków lirycznych.” W utworach jego większych brak prawie zupełnie akcyi. Duch od stepu - największy poemat Zaleskiego,— grzeszy ubóstwem treści i poszarpanem opowiadaniem, chociaż posiada wszystkie dodatnie cechy poprzednich utworów. Ze wszystkich wielkich poetów był on może najbardziej przedmiotowym. W odczycie o nim w College de France Mickiewicz powiedział, że Zaleski będzie zawsze wprawiał w rozpacz tych, coby jeszcze chcieli miłować sztukę dla sztuki, wyczerpał bowiem wszystkie sposoby, wszystkie rytmy, wszystko, co jest najświetniejszego w kolorycie, najdelikatniejszego w odcieniach.

Juliusz Słowacki
Juliusz Słowacki

Goszczyński po Zamku Kaniowskim nic już nie stworzył równie potężnego. Wpływ Towiańskiego i mesyanizmu odbił się deprymująco na jego umyśle; w Królu Zamczyska, w Odzie, goniąc za nadzwyczajnościami, wpadał w fantastyczność, i zatracił zupełnie prawie cechy realizmu, pełnego siły, jakiemi odznacza się Zamek Kaniowski, jasność i prawdę obrazów.

Ażeby już do szkoły ukraińskiej nie wracać, powiemy jeszcze słów kilka o dwóch poetach: Tomaszu Olizarowskim (1814—1879) i Alexandrze Grozie (1807— 1875), należących już do młodszego pokolenia.

Groza należał nauką, do tej ostatniej generacyi, która się kształciła w Wilnie. Jak wszyscy poeci ukraińscy, czerpał m ateryał poetycki z życia i dziejów Ukrainy, lecz nie fantazyował, trzymał się rzeczywistości i umiał nadać więcej praw dy swoim obrazom, niż Zaleski, chociaż o wiele niżej pod względem talentu stał od niego. Rozumiał on, równie jak i Olizarowski, życie ukraińskie szerzej, niż Zaleski i Malczewski. Pierw szy z nich malował tylko wymarzoną kozaczyznę lub szkicował poetyczne obrazki, drugi —tylko szlachtę i naturę widział. Groza w Staroście Kaniowskim odwzorował życie społeczne i dal wiele pięknych scen i obrazów, chociaż całość była słabą. To samo o Pokucie Żeleźniaka powiedzieć można. Był to dobry poeta, potrafił odczuć naturę i ludzi, lecz artysta mierny, któremu nie stać było siły na wielki obraz; w wielkiem malowidle chybiał zawsze, mniejsze udawały mu się doskonale. Do rzędu tych ostatnich należy Jassyr Batowski. Lud, śród którego żył, znał dobrze, psychologię je g o rozumiał, naturę kochał i patrzeć na nią umiał, stąd też, pomimo niezbyt wybitnego talentu, był on jednym z tych, który do ogólnego dorobku literackiego przyniósł wiele nowych i świeżych obrazków i pokrewne tchnienie innego poetyckiego świata. 

Równej z nim siły był Olizarowski, chociaż większą obdarzony werwą, a pozbawiony zupełnie prawie marzycielskiego pierwiastku. Jeden z pierwszych jego poematów p. t. Zawierucha (1836) odznacza się nadzwyczaj trnfnern pochwyceniem realnych rysów życia ludowego i jego fizyognomii duchowej, chociaż niepotrzebnie wprowadził do swego poematu, na wzór Goszczyńskiego i Grozy, personifikacyę i ożywienie przedmiotów nieżywotnych, przerabiając wiarę ludową na fantastyczne obrazy i ozdabiając w ten sposób wrażenie rzeczywistości. Talent jego, nie podsycany w tym kierunku żywą obserwacyą, zwrócił się do dramatu, gdzie wykazał wiele zdolności, wyobraźni, siły w pojmowaniu charakterów, lecz wszystkie prawie grzeszą brakiem wykończenia. 

Ażeby zaokrąglić cykl rozwoju poezyi polskiej w tym okresie, wypada mi jeszcze mówić o Słowackim i Krasińskim.

Jakkolwiek działalność poetycka Juliusza Słowackiego (1809— 1849) rozpoczęła się na kilka lat przed rokiem 1830, dopiero w następnym okresie imię swoje niezatartemi zgłoskami zapisał w dziejach literatury. Mindowe, Maria Stuart, Arab, i kilka drobniejszych utworów stanowią jego dorobek, wielki dla każdego innego poety, dla niego początek wielkości. Poznać dał się dopiero w 22-gim roku życia po osiedleniu się w Paryżu. Od tej chwili rozpoczął się drugi okres jego twórczości, płodnej, wszechstronnej i gorączkowej.

Zygmunt Krasiński.
Zygmunt Krasiński.

Duma jego i pycha, a jednocześnie świadomość własnej wartości, nieuznanej i lekceważonej, napełniały go pewną goryczą względem innych. Stosunek jego do Mickiewicza przypomina nieco stosunek Schillera do Goethego. Ruchliwa natura poety gnała go z miejsca na miejsce. Pojechał do Szwajcaryi, był we Włoszech, odbył podróż na Wschód— i w tych podróżach upływały mu lata i rosła praca. Pobyt w Szwajcaryi, zapoznanie się z panną Wodzińską, miłość, marzenia pozwoliły mu napisać piękny poemat. W Szwajcaryi (1835), ozłocony kolorytem miłości idealnym nieomal. Sielanka nie mogła jednak wystarczyć jego, potężnemu duchowi. Dla wypowiedzenia swoich myśli przerzucał się od formy poematu do dramatu. Z Balladyną i Lilią Wenedą pragnął stworzyć seryę dramatów z mitologicznej przeszłości Polski opierając treść ich na motywach ludowych.

Ostatni okres twórczości jego rozpoczyna się od wpływu Towiańskiego. Wpływ to był zabijający, bo Słowacki, uznawszy całą swoją działalność do przyjścia Towiańskiego za niedostateczną, a nawet mało wartą, lekceważył wszystko, co napisał, a co ważniejsza, czego jeszcze nie dokończył. A były u niego w tece istne arcydzieła, ja k Złota czaszka (A. Małecki), które pozostały niedokończonemi. Natomiast obudziła się twórczość w kierunku mistycznym. Następstwem tego było powstanie Króla - ducha, a po części i Anhellego, w których poeta myśli swoje owinął niekiedy w zbyt gęstą mgłę alegoryi i symbolu. Wogóle był to człowiek, żyjący tylko uczuciem i wyobraźnią, który, ile razy patrzył na świat, zawsze oglądał go w idealnem oświetleniu, tworzył też postacie nie zawsze logiczne i rzeczywiste, lecz zawsze piękne. Nie linie i kontury ścisłe, lecz barwy i tony zachwycały go i unosiły. Wszystko widział tylko w oświetleniu poezyi, a to, co widział, umiał nieporównanie dźwięcznym i pięknym językiem wypowiedzieć. Język jego i sposób patrzenia na rzeczy zrodziły całą szkołę naśladowców. A jednak nikt go ani dosięgnąć, ani prześcignąć— tembardziej— nie zdołał. Słusznie też w swoim testamencie powiedział:

Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica,
Ani dla mojej lutni, ani dla imienia:
Imię moje tak przeszło, jako błyskawica,
I będzie, jak dźwięk pusty, trwać przez pokolenia.

Trzecim po Mickiewiczu wielkim poetą był Napoleon Zygmunt Krasiński (1812 — 1859). Pochodził z rodziny arystokratycznej, w całym też swoim charakterze, w całej twórczości artystycznej zachował pewną wyniosłość, dumę i powagę. Z jednej strony zasadnicza niezgodność z ojcem w zapatrywaniach na niektóre sprawy publiczne, z drugiej bezgraniczna miłość synowska wcześnie wytworzyły w nim potrzebę skupienia się ducha, wywołując nieskończone walki i bóle wewnętrzne. Skłonny do marzeń, jak przyjaciel jego Juliusz Słowacki, posiadał jednak umysł głęboki, filozoficzny, refleksyjny, sięgający po rozwiązanie najzawilszych zadań już nie tylko własnego społeczeństwa, ale całej ludzkości. Posiadał też w sobie najwięcej pierwiastków wszechludzkich.

Alexander Fetofy.
Alexander Fetofy.

W pierwszym okresie twórczym, tworząc Władysława Hermana i Agaj - Hana, złożył wprawdzie daninę naśladownictwa Walter-Scottowi, dowiódł jednak , że nie posiada zdolności panowania nad wyobraźnią; idealizując bohaterów, tworzył piękne posągi, dla których musiał dorabiać nienaturalny koloryt. Stąd też jego powieści historyczne można raczej nazwać fantazyą historyczną.

Do najgłębszych jego utworów należy Nieboska komedya (1835). Jest to, można powiedzieć, analiza dramatyzowana społecznej i politycznej budowy nowożytnego organizmu państwowego, walka sztuki, poezyi, filozofii z dążnościami przewrotowemi. Sprzeczność charakterów i interesów, odm alow ana z wielką siłą i prawdą, walki wrogich sobie prądów i ludzi, ich myśli, uczucia przedstawiają społeczeństwo już nie polskie, lecz— ludzkie, nowożytne. Ostatnie słowa Pankracego: Galilee vicisti! — odsłaniają myśl przewodnią poety, zawsze głęboko religijnego,—zwycięstwo idei chrześcijańskiej, czyli upatrywanie odrodzenia świata w miłości chrześcijańskiej. Cały poemat możnaby nazwać szamotaniem się potężnego ducha nad niemożnością rozwiązania zagadek życia.

Badawczy i głęboki wzrok poety sięgał nie tylko w teraźniejszość i przyszłość, lecz i przeszłość tak że—jak w Irydyonie (1836). Między Nieboska komedyą a Irydyonem istnieje pewne, powiedziałbym duchowe, pokrewieństwo. Tu i tam ideą przewodnią była miłość chrześcijańska. Irydyon, dążący do cielesnej, że tak powiem, wolności i w imię tej wolności porywający się do walki z Rzymem i do zemsty za wszystkie bezprawia i gwałty historyczne Romy— upada w walce, bo nie kieruje nim miłość. Pomimo olbrzymiej siły dramatycznej, która pozwala w pierwszym rzędzie postawić Irydyon a pośród najpiękniejszych utworów literatury świata, tkwiąca w głębi jej idea potrzeby pokory wobec wypadków dziejowych starego świata, pobrzmiewa nutą obezwładniającego fatalizmu. W Psalmach (Wiary, Nadziei, Miłości) poza marzeniami błyszczy niby drogowskaz jaki—- bohaterstwo cierpienia. Jako poeta łączył w sobie głębokie myśli, ja ko też idealizm, myślą lubił wzbijać się na wyżyny, gdzie miewał widzenia przyszłości—ciemne niekiedy. W badawczem zagłębianiu się poety w cierpienie, w malowaniu jego posługiwał się językiem wzniosłym i silnym, a całość pracy twórczej tchnie powagą na pół świętego ascety, patrzącego tylko na wyżyny moralne— w niebo. Wr poezyi jego mało obrazów, barw błyskotliwych, ale jest ścisłość, logiczność, harmonia.

Nigdy jeszcze w dziejach umysłowości naszej, a nawet pono całego świata, nie pojawiło się naraz tyle pierwszorzędnych sił poetyckich, co w okresie poprzedzającym i tym, który bezpośrednio po nim nastąpił. Nie pozostało to też bez wpływu na charakter, umysłowość, a nawet dzieje całego narodu; wpływ ten jednak ujawnił sie dopiero w okresie następnym.

Pośród licznej rzeszy poetów i pisarzów, która miała udział w rozbudzeniu się ducha umysłowego Węgier, najbardziej odznaczył się jeden; Alexander Petofy (1823-1849). W niektórych piosenkach Lenau’a lub Beeka uderza niejeden ton lub dźwięk węgierski, ale Petofy dopiero pokazał całe bogactwo melodyi narodowej. W poezyach jego widać całą namiętność, zmysłowość i naiwność, właściwą narodowi, wszystkie przeciwieństwa, od radości przepełniającej czare życia, do skargi pełnej zwątpienia, od dzikiej odwagi żołnierza do melancholijnego smutku. Petofy pisał wiele - poezye, dramaty, opowiadania, ale tylko lirycznemi poezyami wywalczył sobie sławę i imię.

keyboard_arrow_up